piątek, 23 grudnia 2011

Króciutko bo pora już późna.
Wszystkim tu zaglądającym Wesołych, Spokojnych i Rodzinnych Swiąt Narodzin Pana


niedziela, 11 grudnia 2011

Zapowiadany wcześniej bieżnik dla Barbary w końcowym efekcie nie powstał.Robiło sie i pruło.Nic mi nie podchodziło i nie podobało się.Rodzina stwierdziła, że dziwaczę.Same jednak wiecie, że jak coś nie idzie to nie idzie.Pójść jednak z pusta ręką nie uchodziło.Powstały w ciągu jednego dnia najzwyklejsze gwiazdki, było ich kilkanaście.robiłam pierwszy raz , do tej pory nie stroiłam ani u siebie ani innych nie obdarzałam takimi tworami.I spodobały mi się:)
Powstanie ich jeszcze troszkę tym razem dla mnie
Te które "poszły" do koleżanki wyglądały tak:
W marcowym poście pisałam o tym jak to wrednie wrobiłam moja Mamunię w dokończenie obrazka, który kiedyś tam rozpoczęłam i jak dużo rzeczy zalegał na stosie"do skończenia".
W dniu wczorajszym dostałam od "Mikołaja" swoje dzieło, skończone jednak nie moimi rączkami.Miała Mamunia niezły orzech z tym tworem do zgryzienia.Rozpoczęłam go kiedyś DMC, Mamuni powiedziałam, że to Ariadna.Namęczyła się dość porządnie aby to wszystko połączyć.Efekt bardzo mi się podoba.Dziękuje Mamusiu:)
Pisałam chyba wcześniej, że mam zamówienie na obrus na stół o rozmiarach 130x110 cm.
Prace rozpoczęte, czas końcowy to połowa lutego ale zamierzam skończyć wcześniej.Pierwszy pas zrobiony , wygląda tak:
Element w przybliżeniu:
I to dzieło powinno być skończone już ostatecznie w tym wzorze bo dzierga mi się nawet fajnie.Chyba bezwienie twórcze poszło sobie w las:):) Nitka to Maxi w kolorze ecru (rozbawia mnie ta nazwa), szydło 1,5
Cały czas jednak korcą mnie krzyżyki, twory SAL-owe kuszą, oj kuszą.Baaardzo muszę się wstrzymywać aby nie zaczynać przed skończeniem powyższego obrusa gdyż obawiam się że wtedy nie dotrzymam słowa a nie wyobrażam sobie tego.

piątek, 2 grudnia 2011

Nie sądziłam, że i mnie to dopadnie.Bezwienie szydełkowe.Co biorę szydulca w palce to ono nie chce ze mną współpracować.Ale że nie umiem siedzieć sobie jak normalny człowiek nie trzymając czegoś w rączydłach ponownie wpadły w nie druty.Widocznie nie poskromiłam głoda drutowego tymi dziełami dla córy.Pozostało mi z tych plątań szalikowo-czapkowych półtora motka nitki.Gdzieś kiedyś buszując po blogach u effci znalazłam fajny i prosty opis wykonania sławetnej Poppy.I nie to, że owa czapusia mi się bardzo podoba i już natychmiast muszę ją mieć tylko fakt innego jej dziergania spowodował, że postanowiłam sobie taką zrobić.Rzeczywiście, dzierga się fajniusio, podstawa to tylko dobrze wyliczyć oczka na swoją główeczkę i w jeden wieczorek można mieć dość oryginalne nakrycie głowy.I miałam.jeden dzień.W dniu wczorajszym zostałam haniebnie skrytykowana przez własną rodzicielkę.Moja własna Mamuśka, która generalnie nie używa niecenzuralnych słów(jak przystało na starsza i stateczną panią) stwierdziła, że wyglądam w tym kapelutku : DUPIASTO. Normalnie załamka.Jak ja , kobieta w średnim wieku mam wreszcie dbać o zdrowie, jak we wszystkich nakryciach głowy wyglądam jak powyżej:):):) W związku z powyższym faktem zdjęcia nie budziet.
Baśkowy obrus zamienił się w bieżnik.Jest jeszcze w fazie dziergania.Fotki będą w przyszłym tygodniu, po obdarowaniu solenizantki.
Przede mną znowu duży projekt szydełkowy. Poproszono o wykonanie obrusa na stół prostokątny 130x110 cm.Wzór już wybrany.Będą to elementy łączone.I jak zwykle u mnie , zainteresowana obrała sobie żmudny wzór.I czy robota nie kocha głupiego?.Mam to udziergać do połowy lutego.Howk

środa, 23 listopada 2011

W ubiegłym roku uściboliłam mojemu dziecku 2 czapki i jeden szalik.Sądziłam, że w tym roku mam spokój.Okazało się, że w tym roku szalik jest za krótki, dziecko marznie i już natychmiast potrzebny jest nowy.A jak szalik to wiadomo, że czapa również:)na delikatny podtekst matki aby dziecko samo sobie zrobiło, matka usłyszała, że chyba na następną zime jak teraz zacznie to skonczy:)
No to matka pofrunęła do miasta i szukała nitki.miasto średniej wielkości, 3 porządne pasmanterie (niby) a jak przychodzi do kupienia czegoś porządnego to nie ma w czym wybierać.Teraz rozumiem dlaczego część społeczności blogowej zaopatruje się w różnych internetowych sklepach.Ja na takie zamówienia nie miałam za dużo czasu.
Kupiłam  nitkę o wdzięcznej nazwie Rozetti Sarayli , 20% akrylu,30% wełny i z 300g powstał szalik o długości 216 cm oraz z niepełnego motka czapulka.Nitka fatalna, nie polecam.Splot nierówny, mechaci się i rozwarstwia w trakcie dziergania.Do tego dochodzą supełki, które są w motku.Druty na szalik 5 KP, czapka 4 ale już jakaś ichnia firma
Kolorki nooo prawie się zgadzają:) Lepszych zdjęć nie będzie, pora późna a jutro rano powyższe rzeczy pojadą do właścicielki:)
Teraz pora wrócić do barbórkowego obrusa.Na szybkiego muszę zmodyfikować wzór, jeszcze nie wiem co.Zostało mi 10 dni na dzierganie.Nie wiem co z tego wyjdzie

czwartek, 17 listopada 2011

Tak  bardzo się napracowałam i mi wcięło cały post. Od nowa.....
Została ukończona po ciężkim , krwawym boju (3x pruta i robiona od początku) kolejna okrągła serweta, obrus.Cud ten nastąpił w dniu wczorajszym. W sobotę trafi do przyszłej właścicielki.Dzieło poddano czynnościom ablucyjnym i na chwilę obecną prezentuje się tak:
Kolor oczywiście przekłamany.W oryginale to taka wanilia-masełko.Nitka jak wcześniej już wspominałam Ariadna/Kord, średnica dzieła112cm. Bystry obserwator mojego bloga dostrzeże, że ten wzór już był.Kiedy zaczęły mi powstawać problemy z osiągnięciem pełnego koła(ściągało się) stwierdziłam iż najbezpieczniej będzie wrócić do wzoru, który już robiłam.Również i tu nie obeszło się bez prucia, gdyż musiałam zmodyfikować wielkość.Oryginał jest większy.Pominęłam środkowy element i znowu mi ściągało.
W końcowym efekcie zmodyfikowałam pas wykończeniowy.Tym o to sposobem kończę na ten rok dzieła z kordu:):):)
Po postawieniu wczoraj ostatniego słupka szydełkiem czułam przeogromną potrzebę zmiany w paluszkach sprzętu robótkowego.Okazało sie jednocześnie, że mój mężczyzna zgubił dzień wcześniej czapkę.Na sezon zimowy musi ich mieć 2(gdyby jedna się zgubiła).Tym o to sposobem w dniu wczorajszym powstała czapusia i śliniak.Ten ostatni jednak zostanie chyba zutylizowany gdyż jest za gruby(opinia męska-trzeba się z nią liczyć)
I nawet kolorek wyszedł:) nitka kombinowana, 1 z trzech, domowy melanż:) Ta fotka ze specjalną dedykacją.Osoba zainteresowana będzie wiedziała o kogo chodzi:):):)
Na koniec podgląd tego co znowu na szydełku wisi:
Mam to skończyć do Barbary.Czy mi się uda ? Nie wiem.Jeden element to prawie 2 godziny dziergania. Wymiar ławy  120x62 cm a w zamiarach ma to być obrusik Cienko to widzę ale próbuję....

niedziela, 13 listopada 2011

Zaczynam się chyba zapętlać w robótki na przyszły rok.Jednak bawi mnie to.
Następny Sal wynaleziony w rodzinie blogowej-:) Sal kawowy.
Podobały mi się od dawna te filiżaneczki, widzę je nawet umieszczone na mojej ścianie kuchennej ale to dłuuuuga droga:)
Tami z bloga "Tami na co dzień" zaproponowała wspólną zabawę.Przyłączam się

wtorek, 8 listopada 2011

buszując po blogach natrafiłąm wczoraj na SAL Madame.Nigdy nie brałam udziału w żadnym Salu, wymiance.
Jednak te łepki bardzo mi się podobają, miałabym pomysł jak je potem wykorzystać .
jednak jest małe "ale".Jedną z zasad brania udziału w Salu jest wklejenie banerka u siebie a ja tego nie potrafię zrobić.Próbuję więc i wklejam w postaci zdjęcia
A teraz następny krok do celu-:) mail do hanulka.Może uda mi się .
Te główki do zdobycia są pod adresem: sal-madame.blogspot.com

niedziela, 30 października 2011

Niedzielne odwiedzinki u Mamuni zaowocowały małą seria fotograficzna, gdyż najzwyklej w świecie posiada pożądany okrągły stolik.
Opisywana przeze mnie wcześniej serweta, która miała być skończona na Dzień Matki(maj!!!!)Wreszcze po tylu modyfikacjach została ukończona, zaopiniowana długość przez nową właścicielkę i w stanie przed praniem i modelowaniem wygląda tak:


Oryginalny wzór posiada jeszcze 14 rzędów do zakończenia.jednak ja je zostawiłam już tylko na papierze bo jak widać i tak wyszedł dość długi.Średnicę zmierzę po blokowaniu.
Teraz kolej na moją "chlubę".Jeszcze rano cieszyłam się, że i to dzieło skończyłam w miarę w terminie.Przez tę zmianę czasu siedziałam od 7 rano kończąc ostatni rząd, który zajaą mi około 3 godzin.
Ta serweta ma wylądować u koleżanki, która posiada stoliczek jak Mama.W związku z tym przymiarkę zrobiłam na maminym stoliku.I dobrze bo chyba bym ze wstydu pod ziemię się zapadła.Serweta ukończona, ponaciągana w domu na dywanie prezentowała się nawet, nawet a na stoliku wyglądała tak:


A tyle z niej zostało po powrocie do domu:
Rozumiem modelowanie dzianiny, wcięcia, wycięcia ale w obrusie???????????
W poprzednim poście już wspominałam, że nie podobają mi się te ananaski na końcu.Nie pasował mi tak zabudowany wzór do siatkowej konstrukcji całości.Może i inaczej to wyglądałoby gdybym robiła z innej, cieńszej nitki .Kord jednak jest dość gruby i ciężki. Skróciłam, wykończę wzorem siatkowym i w ostatnim okrążeniu będą "muszelki". W swoim życiu zrobiłam wiele okrągłych obrusów ale nigdy jeszcze nie miałam takich problemów jak z tymi dwoma.Pora chyba zrobić sobie przerwę w dziergadełakch obrusowych(okrągły).
Przede mną teraz projekt obrusika prostokątnego, prezent dla Barbary więc mam miesiąc na wykonanie.
I mam nadzieję, że nie zaplącze się znowu w nieskończoność:)

sobota, 22 października 2011

Czy ja już kiedyś wspomniałam, że mam wybitne zdolności do utrudniania sobie życia?
Mam i to ogromne.
Koleżanka wybrała sobie wzór na obrus, spojrzałam, w duchu pomyślałam "prosty", szybko pójdzie . I co? KLOPS.
Wzór owszem prosty, nawet zrobiłam lekką modyfikację powtarzając element. Do 70 okrążenia idzie pięknie.I nagle patrzę na schemat a tam trzeba ciąc nitke i kończyć ananaski osobno.Kto robił z kordu ariadny wie o co mi chodzi.Nitka śliska, na supełkach puszcza i trzeba się ratować" kropelką"(podpatrzone na innym blogu).
Siedzę i zastanawiam się nad kolejna modyfikacją aby całość nie straciła na uroku bo nie zamierzam ciąć, kleić i chować tych rozwarstwiających się nitek.
Prezentacja z twórczości jutro bo dziś już późno i ciemno i fotki będą do kitu.

wtorek, 4 października 2011

Tego jeszcze nie było-:) 2 wpisy tego samego dnia.
skończyłam jednak Summita, wyprałam, wyprasowałam i nie mogłam czekać do jutra aby zaprezentować.
Nie pokonałam jednak zakończenia zgodnie z instrukcją.Zrobiłam po swojemu i chyba nie jest źle.
Wiem jedno, następnym razem przed prasowaniem koniecznie muszę go jednak upiąć szpileczkami.Dziś nie miałam na to czasu, jednak to czasochłonne zajęcie, inne zajęcia w toku.
Wymiary końcowe to 190x50 cm.Jak pisałam wcześniej druty KP 2,5 nitka to bawełna z e-dziewiarki.
Orgimalny wzór składa się z 15 kolumn, ja zrobiłam z 13.Ma byc noszony nie jak chusta tylko raczej ozdobny szal-szalik
Jutro Poczta Polska poniesie go do córci.
Mam nerwa.Od niedzieli nie mogę skończyć summita.Wielkość uzyskałam zadowalającą ale zakończenie mi nie wychodzi.Osoby, które go robiły wiedzą o co mi chyba chodzi, po rzędzie 9 powinnam mieć 11 oczek na drucie a mam mniej.Aby w 9 rzędzie spuścić te 3 oczka musze wejść w następną kolumnę a nie powinno tak być.Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Na koniec relacja fotkowa ze zwijania rodzinnego nitki na ten summit.Ojciec wraz z córką dokonują dzieła.Ojciec swoje skończył, córkowe zamotanie matka 2 dni doprowadzała do porządku-:)
I tym optymistycznym akcentę idę dalej wyzywać na summita<a tak się fajnie cały czas robiło>

niedziela, 2 października 2011

Zaniedbałam ogromnie tego bloga.Nie oznacza to jednak, że zapomniałam, codzienny przegląd był robiony, na bieżąco jestem z Waszymi pracami.Samą mnie jednak ogarnęła jakaś niemoc twórczo-pisarska.
Przez te 2 miesiące działo sie robótkowo. Jednak jak to u mnie najczęściej więcej prucia niż konstruktywnego tworzenia.
Udało mi się jednak dość szybko zrobić bieżnik-szarfę .Poprosiła mnie o to koleżanka, której dość gwałtownie zaczęło "walić się" w życiu wszystko.No to chociaż troszkę niech ma dziewczyna pocieszenia.Robiło się miło, przyjemnie, jak na mnie dość szybko

nitka to chyba beżowa Maxi.Wydziergałam 100g i troszkę nitki.Wymiary to 154x33 cm.Efekt końcowy podoba mi się i powstanie jeszcze jeden taki w przyszłości dla mnie.
Zdjęcia zrobione w ostatniej chwili.Kiedy już miałam spakowane do wyniesienia z domu w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że nie udokumentowałam tej pracy na zdjęciach.
Obecnie w dzierganiu mały powrót do drutów.
Pod wpływem buszowania po blogach zaczęły mi sie podobać wszelkiej "maści" szale, chusty.Rzeczy dla mnie jak na razie chyba nie osiągalne bo za czorta nie mogę rozszyfrować darmowych wzorów z najbardziej popularnej witryny.Jednak na jednym z blogów znalazłam pięknie, prosto rozpisany wzór Summita.I jak kiedyś za bardzo mi się nie podobał tak teraz pokusiłąm sie i powstaje raczej ozdobnik niż rzecz do grzania dla mojej córci.Miał być na wczoraj skończony.Jednak nie udało się, zostało około 20cm do skończenia.Obecnie ma wymiar 145 cm, i zaczęłam następne 100g nitki.Druty to KP 2,5 nitka to cienka bawełna zakupiona przez dziecko w e-dziewiarce<staje się ich stałą klientką:)>
Fotka robocza, jeszcze w trakcie dziergania.Nitka przyjemna, melanż ciepły, fajnie się "drutuje.Chcę skończyć  tym tygodniu.
To jednak nie wszystko .
Chyli się wreszcie ku końcowi rozpoczęty w maju obrusik dla Mamy<miał być na Dzień Matki>Jednak dawno nie robiło mi się niczego tak ciężko.Prułam 4 razy.W końcowym efekcie zmieniłam wzór i zostało mi już tylko 17 rzędów<jedno okrążenie około50 minut>.Też mam ambitny plan skończyć do końca tygodnia ale nie nie wiem czy sie uda.Roboczo wygląda tak:
Nitka to Kord Ariadny<coś mnie prześladuje ostatnio ta nić>kolor maślany.Wizualnie wygląda ładnie ale w dzierganiu nie jest za ciekawa.Sprężynuje, zwija się i w efekcie końcowym nie zawsze udaje się zrobić równe oczka.
Kiedy dziergałąm kiedyś na dyżurze nocnym kolorek spodobał się koleżance i zamówiła sobie również okrągły obrus<o zgrozo z tej samej nitki> Oczywiście musiałam wypróbować wybrany wzór i jak na razie mam tyle:
Ten twór zamierzam skończyć do konca października bo już czeka na wykonanie dość spory obrusik dla koleżanki na Barbary<fajnie dostawać takie prezenty:)>
A lacrimowa firanka dalej w odwodzie, buuuuu

niedziela, 31 lipca 2011

Ten wpis miał powstać wczoraj ale najnormalniej  nie wyrobiłam się  w czasie, a wieczór był "zawodowy".
Dlaczego wczoraj? a dlatego, że ma dotyczyć mojego dziecka, dziecka już dorosłego, które wczoraj skończyło kolejne lata swego dorosłego życia.I jak zwykle ten dzień zawsze napawa mnie lekką nostalgią, tęsknotą do lat wcześniejszych kiedy mogłam to moje Szczęście prowadzić za rękę.Jednak czas płynie nie ubłagalnie .I może dobrze.Pora puścić tę rękę i patrzeć jak czasami kolanka są obdarte.
Post ma dotyczyć dokonań rękodzielniczych mojej Córy.Nie dostałam co prawda zezwolenia na prezentacje Jej prac ale się wyłamie, będzie "wojna domowa" wieczorem-;)
Kiedy moje dziecko chodziło do szkoły podstawowej, pani wychowawczyni na którejś tam zajęcia kazała przynieść dzieciom takie małe gotowe obrazki do wyszywania.Oczywiście z nitkami.Dziecko musiało mieć więc matka udała się z dzieckiem do pasmanterii i oniemiała,Nie miałam w tamtych latach pojęcia, że istnieje tak duży wybór gotowych projektów do wykonania.Dziecko dostało małego "gotowca" a matka "zachorowała" na haftowane obrazki.Zaczęło się maniackie kupowanie gazetek ze wzorami bo to jednak i taniej i więcej za jednym razem wzorów do wyboru.
Od tamtej pory moje Szczęście "załapało" bakcyla robótkowego. Powstało kilka jej prac, które dumnie wiszą na ścianie u Niej w pokoju. Pozwole sobie zaprezentować kilka, nie wszystkie.I tak za te dostane po uszach.Nie pamiętam kolejności ich powstawania:
Jak zwykle zdjęcia w moim wykonaniu są fatalne, tylko robiłam je w dość ciemnym pokoju, nie chciało mi się zdejmować obrazków ze ścian.
I obecna rzecz do skończenia.Jednak chyba troszkę to potrwa gdyż moje dziecko ma nową "miłość" robótkową.Są to druty.Od wiosny dzielnie dzierga sobie pierwszy w życiu sweterek.I muszę powiedzieć, że zaczynam Ją podziwiać.Czyta blogi, podpatruje nowe techniki , wprowadza je w czyn.Zaczynam się uczyć od swojego dziecka.Ale tego tematu już nie rozwijam, pozostawiam to Młodej(coś dziś wspominała o zakładaniu swojego bloga robótkowego).
Dlaczego w ogóle tu na blogu wspominam i rękodzielnictwie mojego dziecka? Dlatego, że podpatrując młode pokolenie w moim otoczeniu moje dziecko jest jedyne wśród rówieśników, które cokolwiek tworzy ręcznie.I otwarcie muszę się przyznać, że jestem z Niej dumna.Tak dumna, dlatego, że coś w życiu będzie umiała sama zrobić, potrafi szukać jeśli nie wie jak do tego podejś, nie zniechęca się.
Chyba prawdą jest powiedzenie"czym skorupka za młodu...."

środa, 20 lipca 2011

Wędrując dziś po blogach trafiłam u barbarytoja na coś ciekawego.Weszłam poczytałam i urzekła mnie idea.
Chodzi o Magiczną Pocztę.
Z zasady nie biorę udziału w żadnych candy, wymiankach.Nie dlatego, że mam coś przeciwnego tylko dlatego, że znając siebie nie zawsze wywiązałabym się z podjętych wyzwań. Ale cel obdarowania chorego dziecka moją małą twórczością,spowodowanie chociażby odrobiny uśmiechu na twarzyczce jest zachęcająca. Kiedy wreszcie uporam się z tym co mi obecnie leży na sercu i nie pozwala w pełni oddać się robótkowemu nałogowi wrócę do Basi, poczytam dokładnie jak i co i coś stworzę.
Mój front robótkowy ma urlop czego nie mogę powiedzieć o sobie.Jutro dzień w pracy ,a w piątek 3 egzaminy.
Firanka ma zaczęty 3 rząd i w takim stanie jest od 2 tygodni, wrrrrrr

czwartek, 7 lipca 2011

Chyba przez długi czas u mnie będzie monotematycznie: firankowo bo tylko ta robótka wchodzi mi w ręce.
Pomimo dużej ilości elementów robi mi się bardzo przyjemnie, najchętniej nie ruszałabym się z miejsca-:)
Tak jak napisałam w poście wcześniejszym wklejam zdjęcie 2 rzędów, dało to 153 elementy.I chyba na tej ilości skończę liczenie bo zacznie to działać deprymująco a nie mobilizująco
Muszę napisać nieskromnie, że jak do tej pory podoba mi się.Fakt, dużo elementów, wychodzi dość gęsto a miało być luźniej i delikatniej .
Będzie to moja pierwsza w życiu robiona własnoręcznie firanka i nikomu jej nie oddam-:)

piątek, 1 lipca 2011

Dzis krótko i bezrobótkowo.

Dziś krótko i bezrobótkowo.
Muszę się leczyć.Leczyć od nałogu buszowania po blogach robótkowych.
W nawale zajęć, rzeczy do zrobienia ewidentnie za dużo spędzam tu czasu.
Firanka ma zaczęty drugi rząd.....

wtorek, 28 czerwca 2011

Zajrzałam na chwilkę i jestem mile zdziwiona.Kilka nowych wpisów od osób mi nieznanych.Cieszy mnie to.
Tworząc tego bloga robiłam to raczej z myślą o sobie, o dokonaniu  samodyscypliny, mobilizacji aby kończyć na bieżąco to co zaczęte.Okazuje się, że jednak ktoś poza mną i Potomkinią tu zagląda, czasami pozostawi znak po sobie w postaci komentarza.Nie oczekuję samych pochwał.Cieszyć będą mnie również słowa krytyki gdyż zadziała to mobilizująco, zmusi do poprawy warsztatu. Zdaję sobie sprawę, że mistrzynią w tym nie jestem, dziergam bo lubię, to mój drugi świat
Na koniec raport z robótek: nie udało się dziś skończyć mamusinego obrusika, jednak dość sporo jeszcze do finału ,a firanka osiągnęła swoją szerokość czyli ma 150cm.Prezentacji dokonam dopiero jak zrobię drugi rząd.

niedziela, 26 czerwca 2011

Ale mnie długo nie było-:)
Jestem, żyję i na froncie robótkowym oczywiście się dzieje.Tylko jak zwykle finałów brak.
Kończę maminy obrusik, może we wtorek<jazda do Szczecina> uda mi się wreszcie to wykończyć.
Lacrima na swoim blogu zaprezentowała świetna firankę.Wreszcie coś co mi się spodobało<elementy>
Dodała do tego wzór.nie wytrzymałam i musiałam spróbować, zobaczyć naocznie jak to wychodzi.
Zastanawiałam się nad doborem nitki.Nie chciałam aby wychodziło grubo.Zdecydowałam się na muzę, 830m/100g.Jak na razie podoba mi się.Obawiam się jednak, że troszkę czasu przeminie zanim nastąpi efekt końcowy.Szerokość firanki ma być 150cm, mam 130,już elementów 57.U Lacrimy całość ma 136 elementów.Pierwszy rząd wygląda tak:

w przybliżeniu jeden element składający się z 5 części tak:

Wersja robocza,lekko niechlujna-:)
Dochodzę do wniosku, że chyba muszę wpisać tu listę rzeczy, które powinnam w tym roku skończyć bo widzę, że znowu zaczyna się robótkowe zawirowanie, zaczętych zbyt wiele.Może w ten sposób zmobilizuję siebie do wykończenia ich .W tym tylko roku zaczełam: sweter dla dziecka<zrobic rękawy i wykoćzyc,szydełkowe wdzianko dla córy, haftować okrągłą serwetkę<prezentowana w lutowym wpisie>, krzyżykowy obraz, maminy obrusik i obecna firana.
Co zostanie ukończone w tym roku?-:)
Nie wspomnę o zalegających w komodzie pracach z lat ubiegłych.
Solennie obiecuję, że nie zacznę już nic nowego jeśli nie wykończę zapasów zaczętych<sic!>
A projektów na zaś w głowie........

sobota, 28 maja 2011

Jednak potrzebne były zmiany.Troszkę świeżej farby, posprzątania kątów i wchodzę przez własne drzwi.
Na początek mały bieżniczek.Nie jest to świeży wyrób.Nitka Snehurka, kolor jasny beż,zrobiony aby wykończyć nitkę pozostałą po większym projekcie
Ostatnio robony bieżnik wygląda po skończeniu tak:
z kilku zrobionych zdjęć tylko to jedno akurat się nadaje do publikacji.Końcowy wymiar 50x105 cm, nitka Kord Ariadny 250g/840m kolor373, szydełko 2.
A teraz również troszkę staroci, wykonanych jeszcze w czasach miejskich,czyli maja ponad 7-10 lat.
Nie mogłam się powstrzymać aby nie wkleić tu tej potwory, chwila nieuwagi, a kot na szczycie.
Obrus okrągły, średnica 170 cm, również wykonany z kordu, poszło coś 7-8 szpul.Tym wzorem i nitką zrobiłam w tamtym okresie 2.Robiło się szybko, przyjemnie, kord jako nowość zachwycił mnie wtedy.Dziś odnoszę wrażenie, że jakość nitki spadła,jest bardziej sztywna, zwija się w trakcie robótki i sprężynuje.
Jednak tamte obrusy prezentują się na stołach wspaniale, nie wymagają krochmalenia, prasowania.Ich urokiem jest właśnie taki"lejący się" układ.
Do tego mam sentyment.Również "miastowy".Nie pamiętam z czego w tamtym okresie robiłam, pasuje mi w dotyku na snehurkę.Pomimo upływu lat trzyma biel.Rozmiar 160x105cm
Powyższa sesja zdjęciowa powstała dzięki zapałowi dziecka, stąd tyle tych zdjęć<kazała szafy wietrzyć i starocie światu pokazać>
A obecnie na szydełku robi sie:
Pozostało mi po zrobieniu bieżnika pół szpuli nitki. Postanowiłam zrobić Mamie na Dzień Matki niewielką serwetkę.Znalazłam na blogu Lacrimy śliczną serweteczkę na drutach, zawsze chciałam się nauczyć robić takie cuda nie tylko na szydełku.Lacrima, super kobietka, zaczepiona przeze mnie na komunikatorze nie napisała "odwal się babo" tylko krok po kroku tłumaczyła jełopowi jak i co zrobić <nigdy wcześniej nie miałyśmy ze sobą kontaktu>.Ale jełop oporny na wiedzę<nitka za śliska, znowu kord>nie poradził sobie. .Wróciłam do wersji szydełkowej .Nie odkładam jednak tego projektu w zapomnienie. Wrócę do tego wzoru jak uporam się z tym co obecnie muszę pilnie skończyć<praca magisterska>.Postanowiłam na szydełku zrobić serwetke, niedużą.
 Sobie robiłam taką do koszyczka tylko z cienkiej nitki.Jednak w trakcie robótkowania nastąpiła zmiana planów.Postanowiłam lekko zwiększyć średnicę robótki<lekko!> Mama ma stoliczek okrągły o średnicy 60 cm.I tak o to tym sposobem nie tylko musiałam dokupić ponownie jeszcze jedną szpulę ale już dziś wiem, że potrzebna będzie jeszcze jedna.Miał być prezent, był w wersji roboczej, obdarowana zasugerowała własnie jeszcze  troszkę większy rozmiar.I ok , będzie. tylko nie wiem kiedy-:)
Nową szatę bloga zawdzięczam również mojej córuni.Stwierdziła, że u mnie tak buro, szaro i zimno.Miała rację ale ja neptyk komputerowy<tyle lat i nie mogę "załapać">.
W moim blogowaniu nastapi teraz przerwa około miesiąca.Trzymajcie za mnie kciuki abym to wreszcie skończyła bo kompletnie nie mam serca do tematu moich naukowych wypocin.
Wrócę...-:)

piątek, 27 maja 2011

Nadal wchodzę do siebie przez uprzejmość innych<Elżbietko dzięki za trzymanie otwartych drzwi> .
Czy tylko ja mam ten problem.Obecnie wyskakuje mi ciągle błąd przy logowaniu,jakby mojego blogu nie było!!!!!!!!!

środa, 25 maja 2011

To już normalnie szczyt wszystkiego.
Na własny blog weszłam "po czyiś plecach".
Od prawie tygodnia nie mogę normalnie tu wejść, wyrzuca mnie, każe się na nowo logować, odsyła na maila.
Zdjęcia wkleję jak na to szanowny Blogger pozwoli.
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.......................................................

sobota, 14 maja 2011

Długo nie robiłam żadnego wpisu ale oczywiście cudze czytałam.
Od kilku dni nie mogłam tu wejść.Coś fiksuje ten nasz bloger.Miałam wgląd tylko przez obce blogi.
Brak wpisów nie oznaczał zastoju w robótkach.O nieeee, o to niech mnie nikt nie podejrzewa:).
Jednak moja "twórczość" w tym czasie charakteryzowała się robieniem i pruciem.To mi wychodzi najlepiej.
Pod koniec kwietnia stwierdziłyśmy z córą, że przydałby się Jej jakiś lekki rozpinany sweterek na lato. Zakupiłyśmy nitkę<cienka jak piorun, 970m/100g> ale na szydełko idealna. Troszkę źle się robi bo włókna haczą o szydełko.Wzór podpatrzony na innym blogu.Robiłam dookoła, doszłam prawie do pachy i okazało się, że jest troszkę za wąska.Lekko mnie to zdenerwowało.Stało sie to za sprawą Młodej bo kiedy przymierzałam na początku krzyczała, że chce wężej.No to było wężej.Potem:"ma być talia".Ok wyrobiłam talię.I jest ok 5cm za wąskie w obwodzie.Miałam spruć.Zostawiłam jednak.Ktoś gubi wagę, liczy na to, że do lipca lekko spadnie.Wtedy dorobię resztę.Kolor nie mój.Cóż, to nie dla mnie, nie krytykuję.
To pierwsze dzieło.
Na wskutek oczyszczania zapasów nitek powstaje taki o to bieżnik,wzór oczywiście z netu.


Nitka to Kord z ariadny.Coś kiedyś komuś robiłam i zostały mi 2 szpule.Kilkakrotnie przymierzałam się do tej nitki ale żaden wybrany wzór nie wyglądał.Obecnie robię i co wyjdzie to będzie.Zostało do wykonania 6 rzędów. 
Jednak po paru dniach zapachniało monotonią.Oczywiście 100 pomysłów na minutę, które zaraz, natychmiast muszą być wprowadzone w czyn i do ręki weszły druty.Bo oczywiście nie mam co na siebie włożyć a pod ręką zalega od kilku lat nitka, która również miała już kilka swoich próbek, które wcześniej mi się nie podobały.Postanowiłam zrobić sobie letnią bluzeczkę na drutach od góry.Musze zaznaczyć, że w drutach nie jestem mocna, od góry nigdy nie robiłam, do tego zachciało mi się ażurów, które jeszcze kaleczę.Powstało takie coś:
Zdjęcie nie odzwierciedla brzydoty faktury jak mi wyszła.Generalnie sama nitka ciężka do robienia, oczka wychodzą nierówne.Nie pamiętam nazwy, odleżała u mnie również kilka lat.Chyba kalinka.Mam tego pół kilo i uparłam się, że w tym roku wykorzystam.Zrezygnowałam z robienia na żyłkach, przełożyłam na proste 2 i oczywiście ma być ażurowo.Od wczoraj powstało tyle:
Będę dłubać bo nitka cienka, oczek 170<jestem duża>jak znam siebie dojdę do pachy i stwierdzę, że coś jest nie tak ale na razie robię.
Na koniec motek kalinki zakupiony wczoraj na próbkę bluzeczki szydełkowej.Znalazłam kilka modeli, które mi się bardzo podobają.Wymagają jednak czegoś cienkiego a ja przy swoich gabarytach muszę uważać co robię.Wiem, że nie powinnam chodzić w dzianinie ale może uda się wykonać jakieś"cudo"...-:)
I tym optymistycznym akcentem na dziś koniec.
Pozdrawiam tych, którzy nawet anonimowo zaglądają do mnie, a osoby pozostawiające ślad w postaci wpisów cmokam serdecznie.