niedziela, 30 października 2011

Niedzielne odwiedzinki u Mamuni zaowocowały małą seria fotograficzna, gdyż najzwyklej w świecie posiada pożądany okrągły stolik.
Opisywana przeze mnie wcześniej serweta, która miała być skończona na Dzień Matki(maj!!!!)Wreszcze po tylu modyfikacjach została ukończona, zaopiniowana długość przez nową właścicielkę i w stanie przed praniem i modelowaniem wygląda tak:


Oryginalny wzór posiada jeszcze 14 rzędów do zakończenia.jednak ja je zostawiłam już tylko na papierze bo jak widać i tak wyszedł dość długi.Średnicę zmierzę po blokowaniu.
Teraz kolej na moją "chlubę".Jeszcze rano cieszyłam się, że i to dzieło skończyłam w miarę w terminie.Przez tę zmianę czasu siedziałam od 7 rano kończąc ostatni rząd, który zajaą mi około 3 godzin.
Ta serweta ma wylądować u koleżanki, która posiada stoliczek jak Mama.W związku z tym przymiarkę zrobiłam na maminym stoliku.I dobrze bo chyba bym ze wstydu pod ziemię się zapadła.Serweta ukończona, ponaciągana w domu na dywanie prezentowała się nawet, nawet a na stoliku wyglądała tak:


A tyle z niej zostało po powrocie do domu:
Rozumiem modelowanie dzianiny, wcięcia, wycięcia ale w obrusie???????????
W poprzednim poście już wspominałam, że nie podobają mi się te ananaski na końcu.Nie pasował mi tak zabudowany wzór do siatkowej konstrukcji całości.Może i inaczej to wyglądałoby gdybym robiła z innej, cieńszej nitki .Kord jednak jest dość gruby i ciężki. Skróciłam, wykończę wzorem siatkowym i w ostatnim okrążeniu będą "muszelki". W swoim życiu zrobiłam wiele okrągłych obrusów ale nigdy jeszcze nie miałam takich problemów jak z tymi dwoma.Pora chyba zrobić sobie przerwę w dziergadełakch obrusowych(okrągły).
Przede mną teraz projekt obrusika prostokątnego, prezent dla Barbary więc mam miesiąc na wykonanie.
I mam nadzieję, że nie zaplącze się znowu w nieskończoność:)

sobota, 22 października 2011

Czy ja już kiedyś wspomniałam, że mam wybitne zdolności do utrudniania sobie życia?
Mam i to ogromne.
Koleżanka wybrała sobie wzór na obrus, spojrzałam, w duchu pomyślałam "prosty", szybko pójdzie . I co? KLOPS.
Wzór owszem prosty, nawet zrobiłam lekką modyfikację powtarzając element. Do 70 okrążenia idzie pięknie.I nagle patrzę na schemat a tam trzeba ciąc nitke i kończyć ananaski osobno.Kto robił z kordu ariadny wie o co mi chodzi.Nitka śliska, na supełkach puszcza i trzeba się ratować" kropelką"(podpatrzone na innym blogu).
Siedzę i zastanawiam się nad kolejna modyfikacją aby całość nie straciła na uroku bo nie zamierzam ciąć, kleić i chować tych rozwarstwiających się nitek.
Prezentacja z twórczości jutro bo dziś już późno i ciemno i fotki będą do kitu.

wtorek, 4 października 2011

Tego jeszcze nie było-:) 2 wpisy tego samego dnia.
skończyłam jednak Summita, wyprałam, wyprasowałam i nie mogłam czekać do jutra aby zaprezentować.
Nie pokonałam jednak zakończenia zgodnie z instrukcją.Zrobiłam po swojemu i chyba nie jest źle.
Wiem jedno, następnym razem przed prasowaniem koniecznie muszę go jednak upiąć szpileczkami.Dziś nie miałam na to czasu, jednak to czasochłonne zajęcie, inne zajęcia w toku.
Wymiary końcowe to 190x50 cm.Jak pisałam wcześniej druty KP 2,5 nitka to bawełna z e-dziewiarki.
Orgimalny wzór składa się z 15 kolumn, ja zrobiłam z 13.Ma byc noszony nie jak chusta tylko raczej ozdobny szal-szalik
Jutro Poczta Polska poniesie go do córci.
Mam nerwa.Od niedzieli nie mogę skończyć summita.Wielkość uzyskałam zadowalającą ale zakończenie mi nie wychodzi.Osoby, które go robiły wiedzą o co mi chyba chodzi, po rzędzie 9 powinnam mieć 11 oczek na drucie a mam mniej.Aby w 9 rzędzie spuścić te 3 oczka musze wejść w następną kolumnę a nie powinno tak być.Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Na koniec relacja fotkowa ze zwijania rodzinnego nitki na ten summit.Ojciec wraz z córką dokonują dzieła.Ojciec swoje skończył, córkowe zamotanie matka 2 dni doprowadzała do porządku-:)
I tym optymistycznym akcentę idę dalej wyzywać na summita<a tak się fajnie cały czas robiło>

niedziela, 2 października 2011

Zaniedbałam ogromnie tego bloga.Nie oznacza to jednak, że zapomniałam, codzienny przegląd był robiony, na bieżąco jestem z Waszymi pracami.Samą mnie jednak ogarnęła jakaś niemoc twórczo-pisarska.
Przez te 2 miesiące działo sie robótkowo. Jednak jak to u mnie najczęściej więcej prucia niż konstruktywnego tworzenia.
Udało mi się jednak dość szybko zrobić bieżnik-szarfę .Poprosiła mnie o to koleżanka, której dość gwałtownie zaczęło "walić się" w życiu wszystko.No to chociaż troszkę niech ma dziewczyna pocieszenia.Robiło się miło, przyjemnie, jak na mnie dość szybko

nitka to chyba beżowa Maxi.Wydziergałam 100g i troszkę nitki.Wymiary to 154x33 cm.Efekt końcowy podoba mi się i powstanie jeszcze jeden taki w przyszłości dla mnie.
Zdjęcia zrobione w ostatniej chwili.Kiedy już miałam spakowane do wyniesienia z domu w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że nie udokumentowałam tej pracy na zdjęciach.
Obecnie w dzierganiu mały powrót do drutów.
Pod wpływem buszowania po blogach zaczęły mi sie podobać wszelkiej "maści" szale, chusty.Rzeczy dla mnie jak na razie chyba nie osiągalne bo za czorta nie mogę rozszyfrować darmowych wzorów z najbardziej popularnej witryny.Jednak na jednym z blogów znalazłam pięknie, prosto rozpisany wzór Summita.I jak kiedyś za bardzo mi się nie podobał tak teraz pokusiłąm sie i powstaje raczej ozdobnik niż rzecz do grzania dla mojej córci.Miał być na wczoraj skończony.Jednak nie udało się, zostało około 20cm do skończenia.Obecnie ma wymiar 145 cm, i zaczęłam następne 100g nitki.Druty to KP 2,5 nitka to cienka bawełna zakupiona przez dziecko w e-dziewiarce<staje się ich stałą klientką:)>
Fotka robocza, jeszcze w trakcie dziergania.Nitka przyjemna, melanż ciepły, fajnie się "drutuje.Chcę skończyć  tym tygodniu.
To jednak nie wszystko .
Chyli się wreszcie ku końcowi rozpoczęty w maju obrusik dla Mamy<miał być na Dzień Matki>Jednak dawno nie robiło mi się niczego tak ciężko.Prułam 4 razy.W końcowym efekcie zmieniłam wzór i zostało mi już tylko 17 rzędów<jedno okrążenie około50 minut>.Też mam ambitny plan skończyć do końca tygodnia ale nie nie wiem czy sie uda.Roboczo wygląda tak:
Nitka to Kord Ariadny<coś mnie prześladuje ostatnio ta nić>kolor maślany.Wizualnie wygląda ładnie ale w dzierganiu nie jest za ciekawa.Sprężynuje, zwija się i w efekcie końcowym nie zawsze udaje się zrobić równe oczka.
Kiedy dziergałąm kiedyś na dyżurze nocnym kolorek spodobał się koleżance i zamówiła sobie również okrągły obrus<o zgrozo z tej samej nitki> Oczywiście musiałam wypróbować wybrany wzór i jak na razie mam tyle:
Ten twór zamierzam skończyć do konca października bo już czeka na wykonanie dość spory obrusik dla koleżanki na Barbary<fajnie dostawać takie prezenty:)>
A lacrimowa firanka dalej w odwodzie, buuuuu