niedziela, 11 grudnia 2011

Zapowiadany wcześniej bieżnik dla Barbary w końcowym efekcie nie powstał.Robiło sie i pruło.Nic mi nie podchodziło i nie podobało się.Rodzina stwierdziła, że dziwaczę.Same jednak wiecie, że jak coś nie idzie to nie idzie.Pójść jednak z pusta ręką nie uchodziło.Powstały w ciągu jednego dnia najzwyklejsze gwiazdki, było ich kilkanaście.robiłam pierwszy raz , do tej pory nie stroiłam ani u siebie ani innych nie obdarzałam takimi tworami.I spodobały mi się:)
Powstanie ich jeszcze troszkę tym razem dla mnie
Te które "poszły" do koleżanki wyglądały tak:
W marcowym poście pisałam o tym jak to wrednie wrobiłam moja Mamunię w dokończenie obrazka, który kiedyś tam rozpoczęłam i jak dużo rzeczy zalegał na stosie"do skończenia".
W dniu wczorajszym dostałam od "Mikołaja" swoje dzieło, skończone jednak nie moimi rączkami.Miała Mamunia niezły orzech z tym tworem do zgryzienia.Rozpoczęłam go kiedyś DMC, Mamuni powiedziałam, że to Ariadna.Namęczyła się dość porządnie aby to wszystko połączyć.Efekt bardzo mi się podoba.Dziękuje Mamusiu:)
Pisałam chyba wcześniej, że mam zamówienie na obrus na stół o rozmiarach 130x110 cm.
Prace rozpoczęte, czas końcowy to połowa lutego ale zamierzam skończyć wcześniej.Pierwszy pas zrobiony , wygląda tak:
Element w przybliżeniu:
I to dzieło powinno być skończone już ostatecznie w tym wzorze bo dzierga mi się nawet fajnie.Chyba bezwienie twórcze poszło sobie w las:):) Nitka to Maxi w kolorze ecru (rozbawia mnie ta nazwa), szydło 1,5
Cały czas jednak korcą mnie krzyżyki, twory SAL-owe kuszą, oj kuszą.Baaardzo muszę się wstrzymywać aby nie zaczynać przed skończeniem powyższego obrusa gdyż obawiam się że wtedy nie dotrzymam słowa a nie wyobrażam sobie tego.