niedziela, 31 lipca 2011

Ten wpis miał powstać wczoraj ale najnormalniej  nie wyrobiłam się  w czasie, a wieczór był "zawodowy".
Dlaczego wczoraj? a dlatego, że ma dotyczyć mojego dziecka, dziecka już dorosłego, które wczoraj skończyło kolejne lata swego dorosłego życia.I jak zwykle ten dzień zawsze napawa mnie lekką nostalgią, tęsknotą do lat wcześniejszych kiedy mogłam to moje Szczęście prowadzić za rękę.Jednak czas płynie nie ubłagalnie .I może dobrze.Pora puścić tę rękę i patrzeć jak czasami kolanka są obdarte.
Post ma dotyczyć dokonań rękodzielniczych mojej Córy.Nie dostałam co prawda zezwolenia na prezentacje Jej prac ale się wyłamie, będzie "wojna domowa" wieczorem-;)
Kiedy moje dziecko chodziło do szkoły podstawowej, pani wychowawczyni na którejś tam zajęcia kazała przynieść dzieciom takie małe gotowe obrazki do wyszywania.Oczywiście z nitkami.Dziecko musiało mieć więc matka udała się z dzieckiem do pasmanterii i oniemiała,Nie miałam w tamtych latach pojęcia, że istnieje tak duży wybór gotowych projektów do wykonania.Dziecko dostało małego "gotowca" a matka "zachorowała" na haftowane obrazki.Zaczęło się maniackie kupowanie gazetek ze wzorami bo to jednak i taniej i więcej za jednym razem wzorów do wyboru.
Od tamtej pory moje Szczęście "załapało" bakcyla robótkowego. Powstało kilka jej prac, które dumnie wiszą na ścianie u Niej w pokoju. Pozwole sobie zaprezentować kilka, nie wszystkie.I tak za te dostane po uszach.Nie pamiętam kolejności ich powstawania:
Jak zwykle zdjęcia w moim wykonaniu są fatalne, tylko robiłam je w dość ciemnym pokoju, nie chciało mi się zdejmować obrazków ze ścian.
I obecna rzecz do skończenia.Jednak chyba troszkę to potrwa gdyż moje dziecko ma nową "miłość" robótkową.Są to druty.Od wiosny dzielnie dzierga sobie pierwszy w życiu sweterek.I muszę powiedzieć, że zaczynam Ją podziwiać.Czyta blogi, podpatruje nowe techniki , wprowadza je w czyn.Zaczynam się uczyć od swojego dziecka.Ale tego tematu już nie rozwijam, pozostawiam to Młodej(coś dziś wspominała o zakładaniu swojego bloga robótkowego).
Dlaczego w ogóle tu na blogu wspominam i rękodzielnictwie mojego dziecka? Dlatego, że podpatrując młode pokolenie w moim otoczeniu moje dziecko jest jedyne wśród rówieśników, które cokolwiek tworzy ręcznie.I otwarcie muszę się przyznać, że jestem z Niej dumna.Tak dumna, dlatego, że coś w życiu będzie umiała sama zrobić, potrafi szukać jeśli nie wie jak do tego podejś, nie zniechęca się.
Chyba prawdą jest powiedzenie"czym skorupka za młodu...."