piątek, 24 stycznia 2014

W ostatnim poście wspomniałam, że w tym roku wyszedł już spod moich paluszków dośc spory obrus.
Obrus okrągły, średnica 170 cm, nitka to Kord 10 nr375 Ariaddny,szydełko 1,6 Tulip.Ilość ilość szpulek 4,5.W szpuli 790 m.Jest dość ciężki
Obrus powstał dla Pana Brata.JA nie posiadam okrągłego stołu<coraz częsciej stwierdzam, taki by mi się przydał>.Wielkość docelowego stolu to 108 cm więc te 170 cm powinno być wystarczające.
Wzór zaczerpnięty z sieci.U kilku osób widziałam go wydzierganego.Ze względu na zastosowanie przeze mnie dośc jednak grybe nitki musiałam lekko zmodyfikować  wzór.Nie zrobiłam ozdobnego borderu z ananasani gdyż niestety wtedy ten obrus miałby ponad 2 metry średnicy i sądzę, że takie "majtanie" po kolanach siedzącym byłoby denerwujące.I w wersji bez ananasów podoba mi się.
Zdjęc powstało milionpińcet ale niestety żadne nie oddało koloru "starego złota".
Muszę wreszcie zmobilizowac się i nauczyć jak traktować zdjęcie(obrabiać).Jak zwykle nie za rewelacyjna prezentacja.Może dostanę od Pana Brata lepsze na docelowym stole.


Pisząć poprzedniego posta i wklejając zdjęcia udziergów miałam dziwne uczucie , że coś mało tego jak na okres od listopada.I wczoraj mnie oświeciło:):):) Przeciez "bawiłam" się koralikami:):):)
Moje Dziecko od ponad roku dzierga te wszystkie ukośniki i jak je tam zwał.Musiałam wreszcie i sama "posmakować" tej dziedziny.Na potrzeby własne po wcześniejszym uproszeniu dziecko dało matce z 10 paczek najgorszych swoich koralików w różnych kolorach (matka tak chciała). Wziełam nawlekłam sobie około 18metrów(!) kolorowego misz-maszu.Udzielono mi instrukcji jak to się robi w wersji podstawowej i około 10 dni trwało zanim powstał sznur o wielkości 130cm oraz bransoletka.Oczywiście nie obyło sie bez prucia bo instruktor stwierdzał, a że to nitke za bardzo widac, a że za krzywo, itp.:):):)
Powstało takie coś, szumnie zwane lariatem, koraliki TOHO 11
Wyszło mega kolorowo, kiczowato .Tak miało być.Bardzo lubię ten sznur i noszę.Do tej pory nie byłam miłośniczką żadnych tego typo ozdób.
Zachęcona sukcesem kolorków zrobiłam jeszcze coś bardziej stonowanego, w kolorach czarni i czerwieni.Koraliki troszke grybsze, TOHO 8 więc sznur powstał piorunem:

Brak w nim tylko wykończenia w postaci zawieszek ale czekam jak Dziecko będzie coś sobie zamawiało to i może matka skorzysta.W poprzednim lariacie zastosowałm piórka więc tu chcę coś innego(marudna jestem)
Na koniec nasza pomocnica w dzierganiu

Chętna również do pozowania:):):)

środa, 22 stycznia 2014


Minęło już ładnych parę dni tego roku ,pora więc zawitać we własne progi :):)
      Wszystkim tu zaglądającym, dziergającym życzę aby nie zabrakło nam niteczek i aby nasze kosteczki nie buntowały się na  druciki, szydełka, kółeczka, itp i nie reagowały jakimiś dziwnie brzmiącymi bólami zwyrodnieniowymi, które jednak czasami nie pozwalają zamaszyście nam dziergać
W nowym roku musze pokazać jeszcze wydziergane  pod koniec ubiegłego roku małe tworki.
Pierwszym zaległym moim dziełem jest ponad 2 metrowy szal przecudnym wzorem Ostrich Plumers wydziergany z naszego polskiego moherku.Szal miał być ozdobą i milusio grzać w jesienno-zimowe chłody.Troszkę posłużył.Jednak zawartość moherku, który systematycznie ostaje się na moim płaszczu kolorku czarnego zmusił mnie do rezygnacji z jego noszenia.Mam dość codziennego czyszczenia płaszcza:):)

Prawdziwy kolorek na zdjęciu pierwszym.
  Nastepnie powstał komplet :czapka i otulacz dla córci<modelka odmówiła pozowania> Nitka to Himalaya Padich, druty KP 5
Nastepnie po drodze koleżanka Barbara miałą imieniny.dostała w prezencie 4 serwetko-podkładki
W ozdoby choinkowe w tym roku nie bawiłam się.Moje gwiazdeczki i sopelki miały taki wygląd<praca własna>



I w temacie ukończonych działań w ubiegłym roku to już wszystko.
W tym roku powstał już dość spory obrus szydełkowy ale to temat na nastepny post, który zamieszczę za kilka dni<obrus obecnie jest poddawany działaniom płynu Ługa>
Nie robię zazwyczaj postanowień noworocznych, nie rozliczam się z tego co było.Mam jednak usilne postanowienie prezentowania tu ukończonych robótek na bieżąco bo zmieszczane przeze mnie materiały w jednym poście spokojnie mogą posłużyć na kilka :)



środa, 6 listopada 2013

I kolejny raz w historii prowadzenia tego bloga nastapiła u mnie dłuuuga cisza.Tak długiej jeszcze nie było.Najgorsze jest to, ze nie mam nic na swoją obronę.Dziergać dziergałam ale jak pomyślałam o zrobieniu zdjęcia to juz mi sie nie chciało.Stali czytelnicy wiedzą jak "kocham" aparat fotograficzny.
Oczywiście temat przewodni w tym roku to chusty i szale.
Zaprezentowane w poprzednim poście dwie rozpoczęte chusty zostały ukończone.Jednak dość szybko "zginely" mi z domku.Wyszły duże, obie z 5 motków Delight Dropsa.Szara po wykończeniu nie doczekała się zdjęcia .Jest tylko zewłok w trakcie robótkowania w poprzednim poście.
Druga w brązach prezentowała się tak:

"Porwała " mi je moja serdeczna koleżanusia, której również w następstwie porwano siwą więc był telefon i tekst: nie mam, zrób, nitkę kupię(zna moje maniactwo i wie, że nie odmówię).Tym razem równiez powstało duże ustrojstwo entrelakowe ale już z Angory Specjal Alize.Wyszła piękna, mięciutka i cieplutka chusta.Obie z włascicielka stwierdziłyśmy, ze jest ładniejsza od poprzedniej Koleżanusia na tym "kradziejstwie" zyskała.Wiem, dziwnie to brzmi ale mnie delihgt Drops w trakcie dziergania nie zachwycił.
Zdjęcie z ostatniej chwili w trakcie odbioru:):):)
nastepny równiez był entrelak w kolorach filoetowych, nitka Delight Dropsa.Fotki brak
Kolejna powstała "Zorza Polarna" z 3 motków granatowego Delighta ale po wykończeniu i zblokowaniu nie zachwyciła mnie na tyle abym była zadowolona i została spruta.Pozostał mi kłebek z 4 motków(wiem, normalna czasami nie jestem).
Był również szal długości 248cm i szerokości 87cm wydziergany wspaniałym wzorem,zaczerpniętym z bloga Dagi "Włóczkomania" o nazwwie Ostrich Plumers.Wzór piękny, prosty w dzierganiu i jaki efektowny.Kto go miał na drutach, ten wie.Zrobiałm go z nitki do której nie byłam za bardzo przekonana ale w związku z tym, że miał być dużym prezentem do sukni wieczorowej w grę wchodziła cena motka(nie ukrywam).Nitka w trakcie dziergania wydawała się sztywna, ostra.Zawiera dodatek złotej.Po wypraniu i prawidłowym zblokowaniu powstał naprawdę elegancki twór.
Nitkę polecam .To moher Monaco kolor 12 zakupiony w naszej ulubionej e- dziewiarce:):):)
Zdjęć nie posiadam.Kiedy będę u koleżanusi może nie zapomnę i pozwoli zrobić fotkę ,wtedy wkleję
I ostatnią rzeczą jaka powstała w tym czasie to również chusta w wersji romantycznej, znany wszzem i wobec wzór Echo Flower ale zamiast borderu z falbanką


wyszła niewielka(zaspokaja potrzeby modelki ale włascicielka czyli ja "tyci" większa).Zostało mi troszke nitki więc w przypływie natchnienia spruję falbanke i powiekszę.
I to na tyle z okresu ostatnich 3 miesięcy.Na drutach obecnie mam 2 szale i to cud, dla mnie.Finisz bliski więc powinnam niedlugo powrócić.I tak po cichu przyznam sie Wam , że mam lekko dość drucików, "chodzą" za mna 2 obrusy szydełkowe.Plany były aby do swiąt je zrobic ale plany to plany...życie pokaże.
Dziękuję tym, którzy pomimo wszystko tu zaglądają.

piątek, 12 lipca 2013

W poprzednim poście uprzedzałam, że nadal jestem pod urokiem chust.Dzierga się.
Dziś pokażę skończoną w ubiegłym tygodniu moja pierwszą, testową wersje Echo Flower.Oczywiście powstała dzięki wspaniałej filmowej instrukcji Agnieszki z bloga Intensywnie kreatywni.Podchodziłam do tej chusty od grudnia.Schemat podstawowy rozpoczynałam kilka razy i zawsze coś mi nie pasowało.Okazało sie, że jak do wszystkiego musi przyjśc odpowiedni czas i ta obecna wersja sprawiła mi wiele przyjemności, jestem zadowolona z efektu końcowego pomimo niezbyt ciekawej gatunkowo nitki.I ten kolor.Wściekle, jaskrawo czerwony, takie mak polny(Dziecko me podpowiada, że Rażący mak polny).
Na zdjęciach widac różne odcienie czerwieni, trudno utrafić w prawdziwy.Najbliższy prawdzie chyba na 2 zdjęciu.
Faktura chusty troszke grubsza, sprawia wrażenie wybitej.I ten efekt mnie zadowala.
chusta wyszła w duża 198cm x 86 i nie jest zblokowana porządnie.Robiłam to pierwszy raz na drutach zamiast szpilek i wcale nie ułatwiła mi ta technika działania.Chyba trzeba nabrać wprawy.
nitka to Opus DIAMENT w ilości prawie 2 motków a każdy motek po 550 metrów. Dużo.Druty 5,5 KP.
I rzeczywiście jak wszystkie osoby, które wcześniej dziergały ten wzór powtórzę: włoczkożerna, szczególnie border i sławetne nupki.Nie dość, że żrą nitkę to jeszcze czas:):):) ale i tak robiło sie milusio.Będzie następna ale chyba już z czegoś szlachetnego.
  Po Echo na druty wskoczył Entrelak.Jako wyraz wdzięczności dla Kolezanusi, która zażyczyła sobie Dużą i z frendzlami,wrrrrrr.Wyrobiłam już 4 motki Delight Dropsa i zabrakło nitki na oczekiwaną wielkość.Pierwotnie miałam w planach skończyć na 4 jednak zainteresowana chce większą.Czekam na dostawę zamówionej niteczki.

I aby nie siedzieć bezczynnie kolejny entrelak na drutach.Ten podoba mi się szczególnie
I są to zapowiedzi nastepnego posta.
Dziękuję za odwiedziny u mnie i pozostawione komentarze.Jak i Was tak i mnie cieszą najbardziej:)

sobota, 29 czerwca 2013

Niestety plany jak zwykle nie idą w parze z działaniem:):)
Firankowo od miesiąca nic ale za to ponowny szał chust.Powstało ich 3, zdazyłąm upamiętnić jedną.Prawdopodobnie są ładne,prawdopodobnie cieszą sie powodzeniem.Nic tak nie denerwuje jak obdarować kogoś czymś co ląduje jako nieprzydatna rzecz gdzieś w zakamarkach szaf czy szuflad.
Wzór to popularna u mnie ostatnio Gail, nitka Angora Ram, druty 5,5 KP.
Aaa i taki mój mały wniosek.W dwóch ostatnich chustach zastosowałam oczko srodkowe, którego nie ma we wzorze.Wszystko fajnie, dobrze się dzierga, dziurki mniejsze ale... Oczko środkowe spowodowało, że dwie ostatnie chusty są mniejsze .Za czorta nie mogłam zrozumieć dlaczego taka sama ilość powtórzeń a nie mogę wzdłuż naciągnąć do przyszpilenia tak jak zawsze.Oświeciło mnie wczoraj:):):)Szerokość na ramionach normalna a na pleckach krócej.Nie będę więcej robić oczka środkowego.
To na tyle.Nastepny post również będzie w temacie chust bo na drutach kończy się czerwona Echo Flower a dziś wskoczył (nie wiem jakim cudem) entrelak z milusiej dropsowej wełenki.

Dziekuję za odwiedzinki u mnie.Pomimon rzadkiej w tym roku mojej obecności jednak ktoś zagląda,czasami pozostawi po sobie slad w postaci komentarza.Dziękuję:)

niedziela, 19 maja 2013

Nie mam nic na swoją obronę:(
Zaniedbałam Was i ten blog.Zaglądałam jednak codziennie, czasami zostawiałam ślad w postaci komentarza.Jednak samej ciężko było mi coś sklecić.Troszkę z powodu mojej awersji do fotografowania tego co chcę pokazać.No nie umiem robić porządnych zdjęć.
W tym czasie jednak nie próżnowałam robótkowo.Oczywiście jak to u mnie bywa część poszła pod młotek<czyt.poddano pruciu> .Taki los spotkał ponczo zrobione dla mnie z 900g nitki.Skończone, przymierzone i na tym koniec.Chyba sie "wyleczyłąm" z chęci posiadania takiej częsci garderoby.Jak sie jest małym, grubym to żadna sztuka rękodzielnicza nie będzie wyglądała na takiej posturze, normalnie worek na kartofle lepiej by chyba leżał. Małżowinek się cieszy bo kolor nitki zaraz po kupieniu przypadł Mu do gustu więc dostanie sweter na zimę:):) Równiez próbie odnowy został poddany bieżnik z poprzedniego posta.Jednak nadal nie zaspokoił moich oczekiwac więc...było prucie:)
Powstał bieżnik, który robiłam kiedyś dla siebie.Obecnie został powiekszony o jeden środkowy element bo koleżanusia ma wiekszy stół.Zdjęcie jak zwykle na ostatnią chwilę robiłam:
Nitka to Maxi kolor krem w ilość 2 kłębków,szydełko 1,5 Tulip.Sukcesywnie pozbawiam siebie nitki zakupionej latem na obrus dla siebie, który jest zaczęty:):):)
Ta sama serdeczna koleżanusia poprosiła o chustę.Brakowało "wykończenia " stroju na ślub i wesele.
Powstała kolejna Gail.W oryginale najładniejsza ze wszystkich które zeszły z moich drutów.Nitka to oczywiście Angora RAM, kolor kość słoniowa.Oczywiście w ostatniej chwili chwyciłam za aparat i udało mi sie zrobić zdjęcie na wychodzącej właścicielce.Zdjęcia nie oddają uroku.Uwierzcie na słowo.


Nastepna rzecz , która powstała to bieżnik na moją komodę, który był w planach od również 2 lat, kiedy tym wzorem zrobiłam taki dla znajomej.Wzór zaczerpnięty z sieci.Ten jest wiekszy.Nitka to moja ulubiona Maxi krem.Ile zużyłam, nie pamiętam.Szydełko 1,1 Tulip.Cieszy moje oko.Stale jest w użyciu z przerwą na wodne odświeżanie:):)



Powstało również w tym czasie kilka kołnierzyków.Jednak kompletnie zapomniałam o ich sfotografowaniu.Nie mam ich u siebie więc zdjęc nie będzie.
W ramach odstresowania i zużycia znienawidzonych przez moją rodzinę kolorów Zorzy<nazywają je adwentowymi> kończę wzór Zorzy Polarnej.Robi się świetnie, zwiekszam ilość powtórzeń i po zużyciu wszystkich kolorów będzie ogromna.Ciepła, do otulenia.Moja, domowa.
W ramach wykańczania zalegających robótek wyjęłam po prawie 2 latach zwaną przeze mnie Lacrimową firankę.Nazwę swą zawdzięcza wzorowi zaprezentowanemu przez Lacrim na jej blogu.Tylko cała firanka Lacrimy ma 156 elementów a moja juz obecnie ponad 200 i jest to dopiero może piąta część.Bedzie duża.Zaprzestałam liczyć elementy aby się nie dołować.Wyznaczyłam tylko limit dziennego wykonania elementów w minimum, jednak nie zawsze udaje mi się go wykonać.Najważniejsze, że codziennie chociaż po 2-3 przybywa.


Nitka cieniutka , Muza 20 830m x 100g, szydełko 1 . Z tak cieniutkiej niteczki nie robiłam jeszcze tak dużej rzeczy.Potrwa to jeszcze zanim skończę bo w międzyczasie trzeba chodzić do pracy, zajmować sie domem, ogródkiem, itp.Jak Wy wszystkie:):):)
duzo tego jak na jeden post ale i absencja była długa.Mam nadzieje, że za szybko sie nie powtórzy.
Pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwali do końca tego posta.

środa, 6 lutego 2013

3)

       Po chustomanii przyszedł czas na chęc zrobienia czegoś innego.W związku z obietnica daną sobie(!) że POSTARAM  się w tym roku pokończyc zaległości, które nazbierały sie przez lata i zalegają w szufladach, wyjęłam jedną z takich.
Rozpoczęty bieżniczek miał wykonany środkowy pasek.Wymagał dorobienia okrązenia.Zapowiadała sie krótka, przyjemna robótka, wykańczanie również resztek nici.Taaa, szybko, fatwo, przyjemnie.O ja naiwna.Teraz wiem dlaczego owo "dzieło" zalegało w czeluściach.
Wyszło tak:
Nie ma go już.Zamienił się w kłębuszek .Sprułam dlatego, że była to taka robótka dla przyjemności.Nie aż tak bardzo potrzebna abym "mordowała" sie nad wadliwym schematem zaczerpniętym z sieci. Dwukrotnie poprawiałam, modyfikowałam.Za każdym razem otrzymywałam falbanki.Nie lubię falbanek.Kajarzą mi się z zamierzchłą przeszłością kiedy to obowiązkowo usztywnić trzeba było w cukrze.Miały pięknie "stać".Kto miał do czynienia z takimi dziełam wie o czym piszę.
Pokazałam Wam to "dzieło" w ramach "nie zawsze wszystko sie udaje".
Teraz kolej na następnego twora.Mam nadzieję, że nie podzieli losu poprzednika bo tym razem to bieżniczek zaczęty końcem ubiegłego roku i przeznaczony jest na komodę więc oczekiwany.Na moją komodę:):):)