Nie sądziłam, że i mnie to dopadnie.Bezwienie szydełkowe.Co biorę szydulca w palce to ono nie chce ze mną współpracować.Ale że nie umiem siedzieć sobie jak normalny człowiek nie trzymając czegoś w rączydłach ponownie wpadły w nie druty.Widocznie nie poskromiłam głoda drutowego tymi dziełami dla córy.Pozostało mi z tych plątań szalikowo-czapkowych półtora motka nitki.Gdzieś kiedyś buszując po blogach u effci znalazłam fajny i prosty opis wykonania sławetnej Poppy.I nie to, że owa czapusia mi się bardzo podoba i już natychmiast muszę ją mieć tylko fakt innego jej dziergania spowodował, że postanowiłam sobie taką zrobić.Rzeczywiście, dzierga się fajniusio, podstawa to tylko dobrze wyliczyć oczka na swoją główeczkę i w jeden wieczorek można mieć dość oryginalne nakrycie głowy.I miałam.jeden dzień.W dniu wczorajszym zostałam haniebnie skrytykowana przez własną rodzicielkę.Moja własna Mamuśka, która generalnie nie używa niecenzuralnych słów(jak przystało na starsza i stateczną panią) stwierdziła, że wyglądam w tym kapelutku : DUPIASTO. Normalnie załamka.Jak ja , kobieta w średnim wieku mam wreszcie dbać o zdrowie, jak we wszystkich nakryciach głowy wyglądam jak powyżej:):):) W związku z powyższym faktem zdjęcia nie budziet.
Baśkowy obrus zamienił się w bieżnik.Jest jeszcze w fazie dziergania.Fotki będą w przyszłym tygodniu, po obdarowaniu solenizantki.
Przede mną znowu duży projekt szydełkowy. Poproszono o wykonanie obrusa na stół prostokątny 130x110 cm.Wzór już wybrany.Będą to elementy łączone.I jak zwykle u mnie , zainteresowana obrała sobie żmudny wzór.I czy robota nie kocha głupiego?.Mam to udziergać do połowy lutego.Howk

piątek, 2 grudnia 2011
środa, 23 listopada 2011
W ubiegłym roku uściboliłam mojemu dziecku 2 czapki i jeden szalik.Sądziłam, że w tym roku mam spokój.Okazało się, że w tym roku szalik jest za krótki, dziecko marznie i już natychmiast potrzebny jest nowy.A jak szalik to wiadomo, że czapa również:)na delikatny podtekst matki aby dziecko samo sobie zrobiło, matka usłyszała, że chyba na następną zime jak teraz zacznie to skonczy:)
No to matka pofrunęła do miasta i szukała nitki.miasto średniej wielkości, 3 porządne pasmanterie (niby) a jak przychodzi do kupienia czegoś porządnego to nie ma w czym wybierać.Teraz rozumiem dlaczego część społeczności blogowej zaopatruje się w różnych internetowych sklepach.Ja na takie zamówienia nie miałam za dużo czasu.
Kupiłam nitkę o wdzięcznej nazwie Rozetti Sarayli , 20% akrylu,30% wełny i z 300g powstał szalik o długości 216 cm oraz z niepełnego motka czapulka.Nitka fatalna, nie polecam.Splot nierówny, mechaci się i rozwarstwia w trakcie dziergania.Do tego dochodzą supełki, które są w motku.Druty na szalik 5 KP, czapka 4 ale już jakaś ichnia firma
Kolorki nooo prawie się zgadzają:) Lepszych zdjęć nie będzie, pora późna a jutro rano powyższe rzeczy pojadą do właścicielki:)
Teraz pora wrócić do barbórkowego obrusa.Na szybkiego muszę zmodyfikować wzór, jeszcze nie wiem co.Zostało mi 10 dni na dzierganie.Nie wiem co z tego wyjdzie
czwartek, 17 listopada 2011
Tak bardzo się napracowałam i mi wcięło cały post. Od nowa.....
Została ukończona po ciężkim , krwawym boju (3x pruta i robiona od początku) kolejna okrągła serweta, obrus.Cud ten nastąpił w dniu wczorajszym. W sobotę trafi do przyszłej właścicielki.Dzieło poddano czynnościom ablucyjnym i na chwilę obecną prezentuje się tak:
Kolor oczywiście przekłamany.W oryginale to taka wanilia-masełko.Nitka jak wcześniej już wspominałam Ariadna/Kord, średnica dzieła112cm. Bystry obserwator mojego bloga dostrzeże, że ten wzór już był.Kiedy zaczęły mi powstawać problemy z osiągnięciem pełnego koła(ściągało się) stwierdziłam iż najbezpieczniej będzie wrócić do wzoru, który już robiłam.Również i tu nie obeszło się bez prucia, gdyż musiałam zmodyfikować wielkość.Oryginał jest większy.Pominęłam środkowy element i znowu mi ściągało.
W końcowym efekcie zmodyfikowałam pas wykończeniowy.Tym o to sposobem kończę na ten rok dzieła z kordu:):):)
Po postawieniu wczoraj ostatniego słupka szydełkiem czułam przeogromną potrzebę zmiany w paluszkach sprzętu robótkowego.Okazało sie jednocześnie, że mój mężczyzna zgubił dzień wcześniej czapkę.Na sezon zimowy musi ich mieć 2(gdyby jedna się zgubiła).Tym o to sposobem w dniu wczorajszym powstała czapusia i śliniak.Ten ostatni jednak zostanie chyba zutylizowany gdyż jest za gruby(opinia męska-trzeba się z nią liczyć)
I nawet kolorek wyszedł:) nitka kombinowana, 1 z trzech, domowy melanż:) Ta fotka ze specjalną dedykacją.Osoba zainteresowana będzie wiedziała o kogo chodzi:):):)
Na koniec podgląd tego co znowu na szydełku wisi:
Mam to skończyć do Barbary.Czy mi się uda ? Nie wiem.Jeden element to prawie 2 godziny dziergania. Wymiar ławy 120x62 cm a w zamiarach ma to być obrusik Cienko to widzę ale próbuję....
Została ukończona po ciężkim , krwawym boju (3x pruta i robiona od początku) kolejna okrągła serweta, obrus.Cud ten nastąpił w dniu wczorajszym. W sobotę trafi do przyszłej właścicielki.Dzieło poddano czynnościom ablucyjnym i na chwilę obecną prezentuje się tak:
Kolor oczywiście przekłamany.W oryginale to taka wanilia-masełko.Nitka jak wcześniej już wspominałam Ariadna/Kord, średnica dzieła112cm. Bystry obserwator mojego bloga dostrzeże, że ten wzór już był.Kiedy zaczęły mi powstawać problemy z osiągnięciem pełnego koła(ściągało się) stwierdziłam iż najbezpieczniej będzie wrócić do wzoru, który już robiłam.Również i tu nie obeszło się bez prucia, gdyż musiałam zmodyfikować wielkość.Oryginał jest większy.Pominęłam środkowy element i znowu mi ściągało.
W końcowym efekcie zmodyfikowałam pas wykończeniowy.Tym o to sposobem kończę na ten rok dzieła z kordu:):):)
Po postawieniu wczoraj ostatniego słupka szydełkiem czułam przeogromną potrzebę zmiany w paluszkach sprzętu robótkowego.Okazało sie jednocześnie, że mój mężczyzna zgubił dzień wcześniej czapkę.Na sezon zimowy musi ich mieć 2(gdyby jedna się zgubiła).Tym o to sposobem w dniu wczorajszym powstała czapusia i śliniak.Ten ostatni jednak zostanie chyba zutylizowany gdyż jest za gruby(opinia męska-trzeba się z nią liczyć)
I nawet kolorek wyszedł:) nitka kombinowana, 1 z trzech, domowy melanż:) Ta fotka ze specjalną dedykacją.Osoba zainteresowana będzie wiedziała o kogo chodzi:):):)
Na koniec podgląd tego co znowu na szydełku wisi:
Mam to skończyć do Barbary.Czy mi się uda ? Nie wiem.Jeden element to prawie 2 godziny dziergania. Wymiar ławy 120x62 cm a w zamiarach ma to być obrusik Cienko to widzę ale próbuję....
niedziela, 13 listopada 2011
Zaczynam się chyba zapętlać w robótki na przyszły rok.Jednak bawi mnie to.
Następny Sal wynaleziony w rodzinie blogowej-:) Sal kawowy.
Podobały mi się od dawna te filiżaneczki, widzę je nawet umieszczone na mojej ścianie kuchennej ale to dłuuuuga droga:)
Tami z bloga "Tami na co dzień" zaproponowała wspólną zabawę.Przyłączam się
Następny Sal wynaleziony w rodzinie blogowej-:) Sal kawowy.
Podobały mi się od dawna te filiżaneczki, widzę je nawet umieszczone na mojej ścianie kuchennej ale to dłuuuuga droga:)
Tami z bloga "Tami na co dzień" zaproponowała wspólną zabawę.Przyłączam się
wtorek, 8 listopada 2011
buszując po blogach natrafiłąm wczoraj na SAL Madame.Nigdy nie brałam udziału w żadnym Salu, wymiance.
Jednak te łepki bardzo mi się podobają, miałabym pomysł jak je potem wykorzystać .
jednak jest małe "ale".Jedną z zasad brania udziału w Salu jest wklejenie banerka u siebie a ja tego nie potrafię zrobić.Próbuję więc i wklejam w postaci zdjęcia
A teraz następny krok do celu-:) mail do hanulka.Może uda mi się .
Te główki do zdobycia są pod adresem: sal-madame.blogspot.com
Jednak te łepki bardzo mi się podobają, miałabym pomysł jak je potem wykorzystać .
jednak jest małe "ale".Jedną z zasad brania udziału w Salu jest wklejenie banerka u siebie a ja tego nie potrafię zrobić.Próbuję więc i wklejam w postaci zdjęcia
A teraz następny krok do celu-:) mail do hanulka.Może uda mi się .
Te główki do zdobycia są pod adresem: sal-madame.blogspot.com
niedziela, 30 października 2011
Niedzielne odwiedzinki u Mamuni zaowocowały małą seria fotograficzna, gdyż najzwyklej w świecie posiada pożądany okrągły stolik.
Opisywana przeze mnie wcześniej serweta, która miała być skończona na Dzień Matki(maj!!!!)Wreszcze po tylu modyfikacjach została ukończona, zaopiniowana długość przez nową właścicielkę i w stanie przed praniem i modelowaniem wygląda tak:
Oryginalny wzór posiada jeszcze 14 rzędów do zakończenia.jednak ja je zostawiłam już tylko na papierze bo jak widać i tak wyszedł dość długi.Średnicę zmierzę po blokowaniu.
Teraz kolej na moją "chlubę".Jeszcze rano cieszyłam się, że i to dzieło skończyłam w miarę w terminie.Przez tę zmianę czasu siedziałam od 7 rano kończąc ostatni rząd, który zajaą mi około 3 godzin.
Ta serweta ma wylądować u koleżanki, która posiada stoliczek jak Mama.W związku z tym przymiarkę zrobiłam na maminym stoliku.I dobrze bo chyba bym ze wstydu pod ziemię się zapadła.Serweta ukończona, ponaciągana w domu na dywanie prezentowała się nawet, nawet a na stoliku wyglądała tak:
A tyle z niej zostało po powrocie do domu:
Rozumiem modelowanie dzianiny, wcięcia, wycięcia ale w obrusie???????????
W poprzednim poście już wspominałam, że nie podobają mi się te ananaski na końcu.Nie pasował mi tak zabudowany wzór do siatkowej konstrukcji całości.Może i inaczej to wyglądałoby gdybym robiła z innej, cieńszej nitki .Kord jednak jest dość gruby i ciężki. Skróciłam, wykończę wzorem siatkowym i w ostatnim okrążeniu będą "muszelki". W swoim życiu zrobiłam wiele okrągłych obrusów ale nigdy jeszcze nie miałam takich problemów jak z tymi dwoma.Pora chyba zrobić sobie przerwę w dziergadełakch obrusowych(okrągły).
Przede mną teraz projekt obrusika prostokątnego, prezent dla Barbary więc mam miesiąc na wykonanie.
I mam nadzieję, że nie zaplącze się znowu w nieskończoność:)
Opisywana przeze mnie wcześniej serweta, która miała być skończona na Dzień Matki(maj!!!!)Wreszcze po tylu modyfikacjach została ukończona, zaopiniowana długość przez nową właścicielkę i w stanie przed praniem i modelowaniem wygląda tak:
Oryginalny wzór posiada jeszcze 14 rzędów do zakończenia.jednak ja je zostawiłam już tylko na papierze bo jak widać i tak wyszedł dość długi.Średnicę zmierzę po blokowaniu.
Teraz kolej na moją "chlubę".Jeszcze rano cieszyłam się, że i to dzieło skończyłam w miarę w terminie.Przez tę zmianę czasu siedziałam od 7 rano kończąc ostatni rząd, który zajaą mi około 3 godzin.
Ta serweta ma wylądować u koleżanki, która posiada stoliczek jak Mama.W związku z tym przymiarkę zrobiłam na maminym stoliku.I dobrze bo chyba bym ze wstydu pod ziemię się zapadła.Serweta ukończona, ponaciągana w domu na dywanie prezentowała się nawet, nawet a na stoliku wyglądała tak:
A tyle z niej zostało po powrocie do domu:
Rozumiem modelowanie dzianiny, wcięcia, wycięcia ale w obrusie???????????
W poprzednim poście już wspominałam, że nie podobają mi się te ananaski na końcu.Nie pasował mi tak zabudowany wzór do siatkowej konstrukcji całości.Może i inaczej to wyglądałoby gdybym robiła z innej, cieńszej nitki .Kord jednak jest dość gruby i ciężki. Skróciłam, wykończę wzorem siatkowym i w ostatnim okrążeniu będą "muszelki". W swoim życiu zrobiłam wiele okrągłych obrusów ale nigdy jeszcze nie miałam takich problemów jak z tymi dwoma.Pora chyba zrobić sobie przerwę w dziergadełakch obrusowych(okrągły).
Przede mną teraz projekt obrusika prostokątnego, prezent dla Barbary więc mam miesiąc na wykonanie.
I mam nadzieję, że nie zaplącze się znowu w nieskończoność:)
sobota, 22 października 2011
Czy ja już kiedyś wspomniałam, że mam wybitne zdolności do utrudniania sobie życia?
Mam i to ogromne.
Koleżanka wybrała sobie wzór na obrus, spojrzałam, w duchu pomyślałam "prosty", szybko pójdzie . I co? KLOPS.
Wzór owszem prosty, nawet zrobiłam lekką modyfikację powtarzając element. Do 70 okrążenia idzie pięknie.I nagle patrzę na schemat a tam trzeba ciąc nitke i kończyć ananaski osobno.Kto robił z kordu ariadny wie o co mi chodzi.Nitka śliska, na supełkach puszcza i trzeba się ratować" kropelką"(podpatrzone na innym blogu).
Siedzę i zastanawiam się nad kolejna modyfikacją aby całość nie straciła na uroku bo nie zamierzam ciąć, kleić i chować tych rozwarstwiających się nitek.
Prezentacja z twórczości jutro bo dziś już późno i ciemno i fotki będą do kitu.
Mam i to ogromne.
Koleżanka wybrała sobie wzór na obrus, spojrzałam, w duchu pomyślałam "prosty", szybko pójdzie . I co? KLOPS.
Wzór owszem prosty, nawet zrobiłam lekką modyfikację powtarzając element. Do 70 okrążenia idzie pięknie.I nagle patrzę na schemat a tam trzeba ciąc nitke i kończyć ananaski osobno.Kto robił z kordu ariadny wie o co mi chodzi.Nitka śliska, na supełkach puszcza i trzeba się ratować" kropelką"(podpatrzone na innym blogu).
Siedzę i zastanawiam się nad kolejna modyfikacją aby całość nie straciła na uroku bo nie zamierzam ciąć, kleić i chować tych rozwarstwiających się nitek.
Prezentacja z twórczości jutro bo dziś już późno i ciemno i fotki będą do kitu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)