Od kilku dni nie mogłam tu wejść.Coś fiksuje ten nasz bloger.Miałam wgląd tylko przez obce blogi.
Brak wpisów nie oznaczał zastoju w robótkach.O nieeee, o to niech mnie nikt nie podejrzewa:).
Jednak moja "twórczość" w tym czasie charakteryzowała się robieniem i pruciem.To mi wychodzi najlepiej.
Pod koniec kwietnia stwierdziłyśmy z córą, że przydałby się Jej jakiś lekki rozpinany sweterek na lato. Zakupiłyśmy nitkę<cienka jak piorun, 970m/100g> ale na szydełko idealna. Troszkę źle się robi bo włókna haczą o szydełko.Wzór podpatrzony na innym blogu.Robiłam dookoła, doszłam prawie do pachy i okazało się, że jest troszkę za wąska.Lekko mnie to zdenerwowało.Stało sie to za sprawą Młodej bo kiedy przymierzałam na początku krzyczała, że chce wężej.No to było wężej.Potem:"ma być talia".Ok wyrobiłam talię.I jest ok 5cm za wąskie w obwodzie.Miałam spruć.Zostawiłam jednak.Ktoś gubi wagę, liczy na to, że do lipca lekko spadnie.Wtedy dorobię resztę.Kolor nie mój.Cóż, to nie dla mnie, nie krytykuję.
To pierwsze dzieło.
Na wskutek oczyszczania zapasów nitek powstaje taki o to bieżnik,wzór oczywiście z netu.
Nitka to Kord z ariadny.Coś kiedyś komuś robiłam i zostały mi 2 szpule.Kilkakrotnie przymierzałam się do tej nitki ale żaden wybrany wzór nie wyglądał.Obecnie robię i co wyjdzie to będzie.Zostało do wykonania 6 rzędów.
Jednak po paru dniach zapachniało monotonią.Oczywiście 100 pomysłów na minutę, które zaraz, natychmiast muszą być wprowadzone w czyn i do ręki weszły druty.Bo oczywiście nie mam co na siebie włożyć a pod ręką zalega od kilku lat nitka, która również miała już kilka swoich próbek, które wcześniej mi się nie podobały.Postanowiłam zrobić sobie letnią bluzeczkę na drutach od góry.Musze zaznaczyć, że w drutach nie jestem mocna, od góry nigdy nie robiłam, do tego zachciało mi się ażurów, które jeszcze kaleczę.Powstało takie coś:
Zdjęcie nie odzwierciedla brzydoty faktury jak mi wyszła.Generalnie sama nitka ciężka do robienia, oczka wychodzą nierówne.Nie pamiętam nazwy, odleżała u mnie również kilka lat.Chyba kalinka.Mam tego pół kilo i uparłam się, że w tym roku wykorzystam.Zrezygnowałam z robienia na żyłkach, przełożyłam na proste 2 i oczywiście ma być ażurowo.Od wczoraj powstało tyle:
Będę dłubać bo nitka cienka, oczek 170<jestem duża>jak znam siebie dojdę do pachy i stwierdzę, że coś jest nie tak ale na razie robię.
Na koniec motek kalinki zakupiony wczoraj na próbkę bluzeczki szydełkowej.Znalazłam kilka modeli, które mi się bardzo podobają.Wymagają jednak czegoś cienkiego a ja przy swoich gabarytach muszę uważać co robię.Wiem, że nie powinnam chodzić w dzianinie ale może uda się wykonać jakieś"cudo"...-:)
I tym optymistycznym akcentem na dziś koniec.
Pozdrawiam tych, którzy nawet anonimowo zaglądają do mnie, a osoby pozostawiające ślad w postaci wpisów cmokam serdecznie.