W tygodniu skończyłam pracę nad ostatnim 21 Kapeluszem.Cieszyłm się jak wariatka, dzieło życia wreszcie skończone.Etap 3 lat poza mną.
Całość prezentowała się tak:
Każdy haft zawsze piorę.Pięknie namoczyłam w zimnej wodzie w miseczce, krateczki zeszły.Wystarczyło zmienić wodę, dodać proszku, wydusić, wypłukać i na sznurek.Nie, za dużo fatygi, wrąbać to musiałam w pralkę .NIGDY tak nie robiłam.Pranie zwykłe, 40 st.
I co ? I nie mogę ich doprasować.Widoczne są zgięcia.Nie oprawię w takim stanie. Namoczyłqm kolejny raz, spryskiwałam, parowałam, slady po zagięciach są widoczne na każdym hafcie.
Mam niemoc, jestem zła sama na siebie i bezsilna.Spróbuję jeszcze raz potraktować żelazkiem naciągając w każdą stronę.Co będzie to będzie
I tak wyglądają wszystkie.
A miało być tak pięknie........