"Po ciężkim, krwawym trudzie" wracam.Skończone, zbindowane, wypalone,jutro powiozę w uczelniane progi.I tak sobie siedząc dziś z zupełnym luzem psychicznym zastanawiam się dlaczego tak kretyńsko to przedłużałam.Dobiłam siebie i najbliższych.Zupełne "finito" jesienią.To już mi nie przeszkadza.Najważniejsze, że wreszcie z p.promotor doszłyśmy do wspólnego porozumienia.
Teraz jednak wracam do szydełka.Od miesiąca nie miałam robótki w ręku i już tęsknie.Mam w opracowaniu 2 najważniejsze projekty i od nich zacznę.Zdjęć dziś niet bo aparatu w domu brak.W przyszłym tygodniu wróci studentka(mam taką cichą nadzieję) i wtedy coś wkleję(nie robiłam tego w obecnym wcieleniu bloggera i nie wiem czy się uda).
Ale sobie dziś pobuszowałam po Waszych blogach, było co oglądać.....