sobota, 30 grudnia 2017

Misz masz w starym roku

Wszyscy robią podsumowania, to chociaż napiszę nowy post.
Jakoś w końcowych dniach tego roku nie mogę konkretnie usiąść nad jedną  robótką. Wykonam kilka krzyżyków i już mam dość, zrobię kilka oczek na szydełku, coś mnie nosi. Pora chyba odpocząć od dziergadeł.
Udało mi się tylko w tych dniach skończyć szal zwany po polsku
Powiew oceanu. Wzór prosty , bardzo przyjemny. Tylko jak zawsze u mnie musiałam sobie skomplikować. Mając połowę zobaczyłam odrobinę zmodyfikowany wzór, który robiłam i szalona sprułam i rozpoczęłam na nowo. Szał ma być prezentem, powstawał dość długo bo od czerwca . Praktycznie był robótką torebkową, dzierganym poza domem. Zdjęcie na razie w formie wywłoka, pozostało jeszcze wyprać i zblokować. Skończony jednak w tym roku więc należy upamiętnić bo znowu pójdzie do ludzi bez fotki
Zużyłam na niego 3 motki po 325m niteczki typu lace ale za czorta nie pamiętam co to było , mieszanka merino ale z czym ? Druty 4 Kp. Praca z gatunku lekkich i przyjemnych. Po Nowym Roku pójdzie jako wyraz wdzięczności.
To z rzeczy skończonych.
Tak w ogóle zasiadając do pisania tego posta miałam skoncentrować się tylko na firance , o której wspominałam kilka razy ale nie pokazuję etapów jej powstawania. Nie pokazuję bo od listopada ubiegłego roku kiedy zaczęłam ją szydełkować była kilka razy pruta. Tak na prawdę to dopiero od lutego przybrała ostateczny wzór tylko ilość oczek pozostała chyba taka sama , około 1500.
Na chwilę obecną nie jest jej za wiele i to moje jedyne postanowienie noworoczne, skończyć ją w przyszłym roku 



Ha , widzicie to co ja ? Dopiero teraz dojrzałam, że mam znowu do sprucia ostatnie 11 rzędów. Mam poważne wątpliwości czy ona tak naprawdę powstanie. 

Latem w ramach odskoczni zmierzyłam się z dość popularnym szalem o angielskiej nazwie Drembird. Wzór składa się z rzędów skróconych. Okazało się, że od kilku lat mam go zakupionego ale bałam się za niego zabrać. Powstała wersja testowa przed zakupem konkretnych nitek, z tego co miałam czyli jakieś nasze polskie przędze typu kotek ( nie pamiętam za bardzo ) ,wiem że jeden kolor na pewno miał w sobie wełnę. Wzór okazał się prosty, wydziergałam 20 piór , podoba mi się i do dziś nie mogę zdecydować się na konkretne nitki do docelowego jego dziergania. Powstanie jednak wersja dla mnie, na pewno.
Wersja testowa

Już jej nie mam, dziecko zabrało na prezent świąteczny dla swojej znajomej. Cieszy mnie, że znalazła zastosowanie bo jak dla mnie , pomimo mojej szerokości była za duża. Miała iść do sprucia.
Jesienią powstała też husta według wzoru Hani Maciejewskiego Jurata. Pierwszy raz dziergałam z tak opracowanego wzoru. Hania jednak ma tak przystępnie opracowane opisy, że robi się samo ;) Niestety znowu nie mam konkretnych zdjęć,przy następnym blokowaniu postaram się zrobić nowe.
 W listopadzie też, po wielu latach odważyłam się wrzucić na druty oczka przeznaczone dla mnie. Powstaje zwykły sweter ale dziergany od góry, z profilowanym przodem poprzez rzędy skrócone. Pierwszy mój taki udziergu  Nitka to Drops Nord, przyjemnie miękka, miło się dzierga. Tylko druciki 3 KP a mój rozmiar to 52 ......




I na koniec xxxx. Na krośnie nie za duże postępy. Miał być koniec do listopada, ucieszę się jeśli skończę do końca stycznia. Na chwilę obecną jest tyle

Pozostały do wyszycia dwie pałki, jeden kwiat i tło, około 18000 xxx.

I czy ja mogę robić jakieś nowe plany na nadchodzący rok ? 😁
Ucieszę się jak skończę to co zaczęłam w tym. Dopełnieniem radości będzie skończenie jednego chociaż ufoka z ubiegłych lat ale to raczej utopia.
Dziś wpis długi ale i absencja była spora a prac troszkę jednak powstało. Kilka nie uwieczniłem, poszły szybciutko na prezenty. Jednym z nich był kocyk dla niemowlaka wykonany techniką entrelaka. Dzierganym był naprawdę dość ekspresowo , nie zdążyłam zrobić zdjęcia. Dostałam co prawda od młodych dwie fotki ale były fatalne, nie nadawały się do publikacji.

W Nowym Roku życzę Wam przede wszystkim zdrowia, może to banalne życzenie ale uwierzcie mi istotne. Dla siebie nie mam innych życzeń , chcę być tylko zdrowa.
Również więcej czasu na nasze małe wariacje.
Pozdrawiam wszystkich,ystkich tu zaglądających i dziękuję za czas, który tu poświęcony.


piątek, 27 października 2017

Słoneczniki cz. 4

       Uuuu nieładnie, nieładnie. Tyle dni nic nie pisać. Nie mam jednak do pokazania nic skończonego. Kilka prac ciągle w toku, zaraz będą skończone ale to "zaraz" to pojęcie względne .
Muszę przewinąć na krośnie kanwę że słonecznikami więc powód aby pokazać postępy jest 😉  Nie za wiele przybyło przez te prawie 40 dni bo rozdrabniam się na inne robótki, które pokażę w następnym poście.
Słoneczniki na chwilę obecną wyglądają tak :



Przede mną jeszcze 30 tys. Xxx. W planach miałam zamiar zrobić to do końca listopada ale teraz sobie uzmysłowiłam, że będzie to trudne w realizacji.

Dziękuję za Wasze komentarze. Nie odpowiadam indywidualnie ale czytam i radują ją duszę 😘

wtorek, 19 września 2017

Przesyłka z Aliexpress

     Od dłuższego czasu podglądałam na fb zamawiane na Aliexpress zestawy do wyszywania. W końcu zdecydowałam się kiedy zobaczyłam poniższy. Bardzo podobny widoczek oglądałam wcześniej na rosyjskiej stronie również jako zestaw, ale po przeliczeniu na naszą walutę nie było to , mówiąc delikatnie tanio 😉
Czekałam na przesyłkę około miesiąca i w końcu dotarła do mnie w piątek. I się zaczęło 😁 szarpanie sama ze sobą, zacząć nowy haft, nie zacząć..... Rozsądek mówi" kończ słoneczniki, połowa za tobą " a chciejstwo już , natychmiast.
 Zestaw jest ładnie, estetycznie zapakowany w przezroczystą kopertę.
Obwoluta prezentowała się tak


zdjęcie przyciemnione ale jak to u mnie , zawsze ciemno.
Następnie wzór do wyszywania w formie książeczki 



sortery z niteczkami


I na koniec kanwa 

Jest to 14ct, ładnie zabezpieczone, obszyte. Niestety kanwę wymienię albo na 18 albo na 20 ct. Ta druga bardziej mnie korci bo wtedy poszłoby w jedną niteczkę. 
I jak tu robić plany hafciarskie na rok , kiedy samoistnie ulegają modyfikacji 😁


wtorek, 29 sierpnia 2017

Słoneczniki cz. 3

       Doszłam do momentu kiedy moje rączki robią się za krótkie i muszę przewinąć haft na Krośnie. W związku z tym zrobiłam kilka zdjątek z postępów nad nim. Wyszywam niesystematycznie, co kilka dni albo jak się dopadnę to aż ręką boli.
W chwili obecnej haft wygląda tak


I lekkie zbliżenie


Posuwam się do przodu, to najważniejsze. Zbieraj po malutku niteczki na następny haft i znowu nie będą to moje Kroki Afremowa 😥. O tym jednak bliżej finiszu w słonecznikach.

Od 17 lipca w naszym domku pojawiła się taka gromadka
Zrobić im zdjęcie wszystkim razem to nie lada wyzwanie. Jest 4 młodzieńców i jedna panienka. Pieski już odrobaczone, pod koniec tygodnia zaszczepimy i w połowie września będę im szukać bezpiecznych domów. Sami zaczynamy już do nich przyzwyczajać się . Jednak nie wyobrażam sobie takiej hordy na stałe w naszym obejściu. Tym bardziej, że nasze zwierzaki czyli suka i kot przebywają z nami w domu. Szczeniaki tylko po 2 tygodniach zamieszkały na werandzie że względów higienicznych 😉



Czyż nie są rozkoszne ? Jesteśmy w trakcie wymiany dachu i panowie dekarze rozpuszczają te maleństwa totalnie. Wystarczy, że któryś postawi nogę na ziemi zaraz podbiegają, zaczepiają, domagają się pieszczot. I na potęgę pchają się do domu. Na to niestety nie mogę pozwolić . Mój nos tego nie wytrzyma 


wtorek, 8 sierpnia 2017

Słoneczniki cz.2

Dwie sympatyczne Panie z FB zdopingowały mnie do zrobienia aktualnych zdjęć z postępów w tym hafcie. Nie mogłam jakoś wcześniej zmobilizować się pomimo, że naprawdę jest to przyjemna praca. Jak wspominałam w poprzednim poście ilość kolorów skromna a praca zachwyca ( oczywiście mnie ).
Postępy nie za wielkie jak na czas od ich rozpoczęcia ale była prawie dwutygodniowa przerwa w ich wyszywaniu celem udziubania na drutach szala piórkowego. . O tym jednak w osobnym poście.
Czas na prezentację
Chwila obecna :

 
Zbliżenie na krzyżyki 



Pierwszy raz wyszywam na 18ct i podoba mi się. Krzyżyki jeszcze mają troszkę do życzenia ale coraz bardziej mnie zadowalają. Głęboko zastanawiam się czy do następnego kolosa haed-owego o którym wspominam tu od 2 prawie lat nie wziąć jednak kanwy o tym rozmiarze. Pole haftu jest ładnie wypełnione, nie ma rzadzizny. Troszkę obawiam się wcześniej planowanej 20ct właśnie że względu na prześwity ale gładkość xxx jaką powstaje przy użyciu jednej nitki jest kusząca. Aaaa i nie wspomniałam o jeszcze jednym dylemacie jaki sobie sprawiłam. Mam wzór przerobiony na crossty w ilości 89 kolorów. Zakupiłam jednak ( czort wie po kiego diabła) przy porządnej promocji ten sam wzór na 237 kolorów. Ha , który wyszywać ? 😉

sobota, 24 czerwca 2017

Lew w oprawie

Odebrałam wczoraj z oprawy, wręczyłam dziecku to mogę go pokazać w wersji finalnej.

Jak zwykle miałam problem z doborem pass . Upierałam się pierwotnie przy kolorach beżowych, następnie gołębich. W ostateczności oprawczyni zaproponowała w kolorze oczu co pierwotnie nie bardzo mi odpowiadało. Okazało się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Dodanie tak kolorowego pass wybiło wszystkie kolory, szczególnie właśnie w tonacji błękitu, turkusu. Efekt  finalny bardzo mnie zadowala. Jeszcze raz szczegóły techniczne. Wymiar w xxxx to 450/180, użyłam 84 kolory i zużyłam około 120 motków muliny Dmc. Kanwa 16ct zweigart Całkowity  czas wyszywania to niepełne 14 miesięcy. 
 Na tym kończę przygodę z lwem 😃

sobota, 17 czerwca 2017

Finał w lwie

Zakończyłam przygodę z lwem. Wczoraj postawiłam ostatnie xxx w tym hafcie, a że było to przed pójściem do pracy to post powstał dziś.
Spędziłam z nim 14 miesięcy i pomimo, że na niego narzekałam ( ma w sobie dużo błędów, kilka technik wyszywania, krzywe krzyżyki) to powstało uczucie niedosytu. Nie jest to haft z którego jestem dumna i korci mnie ciepnąć go w kosz ale dziecko mi zabroniło  . Moja wina, źle prowadziłam nitkę. Spróbuję jeszcze jednego myku  jak wyschnie, o którym czytałam na fb. Relację zdam w następnym poście. Haft dla dziecka, Ono zadowolone więc muszę milczeć . Jak nie macie dość tych zdjęć to końcówka prezentuje się tak :



Efekt finalny. Pozostaje tylko oprawić . Po niedzieli wyląduje w zakładzie u oprawcy. 

Teraz na krosno ponownie wracają słoneczniki, w przerwie po jednym rzędzie szydełkiem w firance . Na drutach chęć zmierzenia się wreszcie z wzorem na chustę Drembird. Wzór zakupiłam trzy lata temu i jakoś brakowało mi odwagi aby zmierzyć się z tymi  piórami. Jestem po pierwszej próbie, niestety nieudanej. Jednak nie poddaję się, trenuję dalej na nitce gorszego gatunku .
Dziękuję za wszystkie mobilizujące mnie komentarze i pozdrawiam Was serdecznie w to deszczowe dopołudnie :) 

niedziela, 4 czerwca 2017

Powrót do lwa

W poprzednim poście pisałam, że zdjęłam lwa z krosna bo miałam go dość. Nie jest to haft w moim guście, robię go na prośbę dziecka. Może dlatego posuwam się w żółwim tempie. Jednak w ubiegłą niedzielę ponownie go rozłożyłam,nie dawał mi spokoju, że już tak niewiele a ja nie kończę i  popatrzyłam na niego z odpowiedniej perspektywy. Dopiero do mnie dotarł. Powrócił na krosno i od tygodnia stawiam w nim xxx. Nie są to oszałamiające ilości ale staram się codziennie chociaż 100 dziabnąć. Oby do przodu. Teraz to już do końca.
Jest tak : 


Crossty powiada, że mam poza sobą 77 tys krzyżyków czyli koniec już bliski 😁

Zieleń słoneczników była mi potrzebna. Wyszywane się je naprawdę przyjemnie, nie chce się odchodzić od krosna. Na chwilę obecną mam tyle 
Mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu wrócą na krosno. 

poniedziałek, 22 maja 2017

Lew i nowy haft

Jestem kobietą niestałą w uczuciach. Obiecywałam sobie solennie, że nie zdejmę sierściucha z krosna aż go nie skończę. Nie wytrzymałam . Nadażyła się okazja, pretekst i spadł.
Od dwóch miesięcy chodził mi po głowie haft,który ma być komuś podarowany. Nie mogłam zdecydować się na wzór, ciągle to nie było to. Na jednej z grup na fb ktoś pokazał skończony haft. I to było to. Okazało się, że wzór od lat jest w moich zasobach tylko w wersji papierowej ( ogromna płachta) . Biłam się z myślami kilka dni, chciałam być konsekwentna ale upadłam.  Wzór bdość popularny, chętnie wyszywany. Zamieszczony został w 2005 roku w Haftach Polskich Złota Kolekcja.
Tak ma wyglądać haft:

Znacie go prawda ? 
Prosty, przyjemny i jak dla mnie ma w sobie to coś co zmusza do myślenia " muszę go mieć".
Składa się tylko z 14 kolorów więc szalona różnica z poprzednim gdzie operuję 84 kolorami. Nie chce się odchodzić od krosna. Tak jednak mamy z wszystkimi haftami w początkowej fazie  😉. Ilość xxx dość spora, ponad 77 tys. 
Na chwilę obecną od 18 maja mam tyle 


Kanwa 18ct. Pierwszy raz na takiej wys,team i nie jest źle , nitki to oczywiście oryginalne Dmc

A lew...... Prezentuje się na chwilkę obecną tak 

Niewiele do końca, crossty powiada, że tylko 6200 xxx ,a poza mną 92 % całości. Wrócę do niego tego lata ale za chwilkę.
A mąż zamówił sobie kolejnego sierściucha z HAED- a. Wzór jest, pozostało tylko przerobić na format xsd . to fascynacja Iriny Gamashovej

Śliczny prawda? Tylko ja z lekka mam dość tej pikselozy i znowu mój Afremov oddala się. 
Musze naładować akumulatorki .....

niedziela, 23 kwietnia 2017

Lew cz. 8

   Wykonywanie dużych prac ma to do siebie, że posty nie pojawiają się za często. Niestety u mnie na szydełku dużą firana, przybywa baaardzo powoli, na drutach szał ażurowy, który nie posuwa się za bardzo bo coś mi nie pasuje i w świecie xxxx wiadomy sierściuch, nad którym obecnie skupiam się intensywnie. Mam cichą nadzieję , że uda mi się skończyć go do końca maja . Jednak to termin troszkę na wyrost.
Pojawiło się drugie oko więc pora na prezentację.
Technika haftu ma wiele do życzenia ale o tym pisałam kilka postów wcześniej i nie będę powtórnie pisać tego samego. Ten haft ma wiele do życzenia i aby był skończony musi takim pozostać

Troszkę zbliżenia na pikselozę 


I to tyle na dziś.Przede mną jeszcze 15 tys. xxx , tak podaje Crossty
 Po głowie chodzi mi szatański plan na następny haft ale na razie nie zdradzam szczegółów. Muszę się z tym pomysłem jeszcze troszkę poszarpać.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za komentarze. Tak jak i Was cieszą mnie ogromnie, są motywacją do dalszej prezentacji moich wytworów.

wtorek, 7 marca 2017

Lew cz. 7

Post ten miał pojawić się później,po skończeniu drugiego ślepia. Poproszono mnie jednak dziś o zaprezentowaniu całego haftu więc musiałam odwinąć z wałka. Nie pozostało mi nic innego jak zrobić kilka zdjęć z obecnego stanu. Nie lubię tego odwijania i nawijania bo dość sporo już poza mną ( crossty mówi, że 70% ) .
Obecnie wygląda tak :





Tak jak pisałam wcześniej, haft ten jest polem doświadczalnym w nauce parkowania. Nadal wyszywany technikami mieszanymi. Jest tu parkowanie w obrębie jednej kratki, jest rzędami. Rzędami parkuję obecnie przy wyszywanie oka. Pikseloza nieziemska. Tylko w ten sposób stawiając krzyżyki można to zrobić z sensem , bez plątaniny, wciskania kolejnych xxxx w puste miejsca. O zaletach crossty nie będę już rozpisywać się bo była by to powtórka. Już z niechęcią myślę o hafcie, który wskoczy na krosno po sierściuchu, a jest nim  Czekoladowa noc, którą niestety mam w wersji papierowej, bez możliwość przeróbek.

Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem.

wtorek, 14 lutego 2017

Pled - finał

Zdążyłam. Miał być gotowy na 10 lutego i był. Został podarowany więc można pokazać go światu. Nie do końca jestem z niego zadowolona. Przede wszystkim to akryl i zdaję sobie sprawę, że szybko zmechaci się. Taki był wybór solenizanta, taki sobie zażyczył i znalazł miejsce w Jego pokoju.
O szczegółach pisałam w poprzednim poście. Zużyłam 21 motków czyli waży  ponad 2 kg. Grunt to zrobić dokładną próbkę , zostało mi z zamówienia 15 motków 😉. To się nazywa precyzja w obliczeniach. Zostaną zużyte, już jest plan ale jak na razie mam dość entrelaka.
Jak zwykle zdjęcia nieudane ale samo pomieszczenie jest dość ciemne, do tego ciężko uchwycić taką kolorystykę

Po wyjściu na dwór kolorki bardziej zbliżone do oryginalnych
Wrócę jeszcze do niego bo brak mu lamówki. Pierwotnie zrobiłam obrzeże i - cordem. Niestety nie podobało mi się, wyszły za duże dziury w oczkach. Zrobię szydełkowy brzeg ale teraz nie mam na to ochoty. Ciągnie mnie do krzyżyków i muszę to wykorzystać aby sierściuch doczekał się finału.
Następny post będzie krzyżykowy 😀


Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem.Nie odpowiadam ostatnio indywidualnie, wybaczcie.Czytam , jednak naprawdę brak mi czasu.
Pozostawiony komentarz pod postem dla nas blogujących jest oznaką, że jest sens w ogóle pokazywać, dzielić się tym co czynimy:)

niedziela, 22 stycznia 2017

Pled

Nastąpiła przerwa w stawianiu krzyżyków na rzecz szczytnego dziergadła.
Otrzymałam specjalne zamówienie od Małżowinka, czym mnie zaskoczył porządnie. Kiedy kończyłam dziergać chustę virus tak stanął , popatrzył i rozkazującym tonem wyraził chęć posiadania pleda  w takich kolorach. Uczestniczył w wybieraniu wzoru, nitki. Nie było łatwo znaleźć coś sensownego. Z obecnego zakupu również nie jestem do końca zadowolona bo to najzwyklejszy, nasz krajowy akryl.  Niestety bardziej szlachetne włókna albo nie mają interesującej nas kolorystyki albo przy takiej ilości potrzebnego surowca najnormalniej zbankrutowałabym.
W lokalnej pasmanterii znalazłam motek spełniający moje oczekiwania. Był tylko jeden. Zakupiłam go, zrobiłam próbkę, wyliczyłam ilość potrzebnych motków i zdębiałam. Wyszło 34. Pozostało czekać na koniec wszelkich remamentów bo motek znalazłam pod koniec grudnia i w połowie stycznia zamówiłam w internetowej pasmanterii u  Joanny Komornickiej "Karolinka"  35 motków interesującego mnie włókna. Paczka dotarła w tym tygodniu i ....... się dzierga 😁
Wzór to najprostszy entrelak wzorem francuskim, druty KP 5,5. Producent zaleca od 6,5- 7,5 ale ze względu na rodzaj tworzywa wzięłam cieńsze . Dzierga się baaardzo przyjemnie. Wzór naprawdę prosty. 
Tak prezentuje się zrobiony fragment. Kolory na zdjęciu nieudane



Takie paczuszki mogę dostawać częściej
Pędzę z drucikami, może uda mi się zrobić do 10 lutego. Wtedy mąż ma imieniny. Czy jednak się uda ? Troszkę obowiązków poza robótka mi trzeba jednak wykonać.

wtorek, 3 stycznia 2017

Nowy Rok.......
Przede wszystkim chciałam Wam życzyć aby ten nie był gorszy od poprzedniego i abyśmy zdrowi byli. I nie życzę Wam tego bo wypada, zdrowie uważam jest nadrzędne w naszym życiu bo nie ma nic gorszego jak być zależnym od innych, stać się dla kogoś ciężarem.

Zajrzałam dziś do pierwszego posta z ubiegłego roku gdzie jak nigdy zrobiłam listę pozycji do wykonania w rok. Uczyniłam to pierwszy i ostatni chyba raz,  bo jak to w powiedzeniu " chcesz rozśmieszyć Pana Boga powiedz mu o swoich planach". Jedynie udało mi się skończyć"główki " o czym już wiecie. Reszta to ciągle ufoki.
Nadal trwam przy sierściuchu chociaż od dwóch tygodni nie postawiłam ani jednego xxx. Krosno stoi sobie cichutko pod ścianą,gdzie zostało ulokowane jeszcze przed świętami. Mam nadzieję, że po publikacji tego posta wróci na swoje miejsce i uda mi się dziś postawić kilka krzyżyków. Apka crostty jest cudowna ale i bezwzględna ,pozwala mi śledzić ilość  sztuk xxx w trakcie jednego dnia i mówi mi, że ostatnie xxx postawiłam21grudnia i było ich tylko 97. Ma się to tempo 😁
Przeglądając wpisy zorientowałam się, że nie zarchwizowałam tu swoich kilku udziergów szydełkowo drucianych uczynionych w ubiegłym roku. Jedną z nich była chusta o wdzięcznej nazwie Gail wykonana z cieniutkie go Lace Dropsa w kolorze wanilii lub jak kto woli lekkiego beżu. Wyszła ogromną bo całe 800m zostało zużyte. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie a chustą został ktoś obdarowany. Lubię ten wzór i mogą go powtarzać, oczywiście w odstępach czasu 😁
Kiedy po wyszyciu główek miałam z nimi problem spowodowany nieudolnym ich wypraniem moje ego potrzebowało szybkiego sukcesu i to w dziedzinie, która mnie rzadko zawodzi czyli padło na szydełko. Wzór był w czeluściach archiwum, czekał na taki moment i z prawie 4 motków cudownej nitki Cable o białym kolorze powstało sobie takie coś

 

Jestem z niej zadowolona chociaż nie zablokowała jej jak należy tylko potraktowałam żelazkiem.Serweta mo 90 cm średnicy, wzór znaleziony w sieci.
 Jest to mój pierwszy wyrób tą niteczką. Praca z nią to sama przyjemność i jeszcze nie raz po nią sięgnę.
Drugim drobiazgiem jest rzeczywiście niewielka serwetka techniką brugijską. Powstała dzięki uprzejmości blogowej znajomej,która pokazawszy to dzieło u siebie  podzieliła się wzorem . Tylko nie pamiętam czy to była   Irenka czy 
Iwonka. Przepraszam ale nie pamiętam 😥
Technika ta daje tyle możliwości. Z przyjemnością oglądam pracę innych pań.
I w ostatnich dniach grudnia skończyłam rozpoczętą w październiku szydełkową chustę zwaną virusem. Już kiedyś jedną taką zrobiłam ale nie była dla mnie więc jesienią uzupełniłam swoją szafę ( bo chust ci u mnie "za mało" )  powstała z dwóch całych motków wełny z moherem po 550 m tylko nie pamiętam nazwy. Zakupiłam w lokalnej pasmanterii 



Aby działania kronikarskie  były pełne nie mogę nie pokazać jesiennego udziergu, który docelowo miał być dość sporą firanką. Niestety w  trakcie przedświątecznych porządków, kiedy docelowe okno było puste przymierzyłam  i powiesiłłam onucę. Tak właśnie prezentował się kawałek po powieszeniu. Nie lubię kiedy firanka nie ma marszczenia. Kiedy jest bogata w wzór to marszczenie nie musi być bardzo duże ale kiedy wzór jest dość rzadki to niestety minimum dwa razy szerokość parapetu czyli na tym przypadku było 2,5 a powinno być 4 metry. Idzie do sprucia 
Nowa taśma z ilością oczek 1560 !!! Już w trakcie dzierganie czyli przede mną 4 m szydełkowego fileta.
I na koniec takiej sobie cudnej barwy kłębuszek , z którego powstała dość sympatyczna próbka do obliczenia ilości motków na dość spore dzieło , które zamówił sobie nagle Małżowinek , kiedy kończyłam szydełkowego virusa.

Niestety obecnie w pasmanteriach wielkie remanenty ( serdecznie współczuję osobom liczącym całą tą drobnicę ) więc ten temat pojawi się w następnych postach 😋
Znowu powstał post elaborat. Czy ja kiedyś poprawię się ?
Wszystkich tu zaglądających i zostawiających komentarz cmokam serdecznie 😘