czwartek, 8 grudnia 2016

Lew cz.6

Po ostatniej prezentacji powyższego ogarnęła mnie totalna niechęć i zdjęłam kanwę z krosna ,z zamiarem nie wracania już do tego haftu. Około miesiąca trwało moje "bicie się" z myślami. Niby miałam dość ale sumienie nie pozwoliło mi od tak sobie wyrzucić pòł roku pracy do kosza. I tak pewnego dnia ponownie rozłożyłam kanwę na kanapie,przyglądałam się z oddali i nagle stwierdziłam, że aż takiej tragedii nie ma aby nie skończyć. Lew wròcił ponownie na krosno i systematycznie codziennie pròbuję postawić chociaż po 100 xxx. Postępy powolne ale do przodu. Poza mną już 56 % pracyco daje 44tys.997 xxx wykonanych ,i koniec z kombinacja. Pilnuję tylko przechodzenia nitek poza 10 czyli nie parkowania w kratce ,a poza nią . Na zdjęciach tego nie widać ale wreszcie jest normalnie.


W trakcie tego "bicia się" oczywiście korciło mnie wrzucenie Afremowa ponownie na krosno, tym bardziej że pomimo rozpoczęcia go wiosną zmieniam rozmiar kanwy czyli rozpoczynam od nowa. Namówiłam nawet dziecię me ,kiedy odwiedziła rodziców aby przerobiła mi wzór na plik xsd by móc pracować z tabletem . Czyli do Afremowa mam już wszystko przygotowane ale najpierw skończyć Lwa .
Nie sądziłam, że z tym haftem zrobię sobie tyle problemu. Rozpoczynając go miałam wrażenie ,pracy łatwej i przyjemnej. Stawianie xxx dość zbliżonych do siebie odcieniami, pikseloza występująca we wzorze, nie czyni go prostym. Jednak o tym wiem teraz i szczerze podziwiam pracę innych pań w tego typu haftach. Teraz już tylko do przodu.
Przy tak powolnych postępach i dość monotonnym obrazie w trakcie powstawania trudno jest systematycznie prezentować postępy, bo to co powstaje w małych kawałkach, jest najzwyklej nudne. Aby pokazać Wam kolejne postępy musiałam materiał zdjąć z dolnego wałka gdyż inaczej prezentowany fragment to zwykła mazanina xxx ,ktòra dopiero w całości coś obrazuje. Prezentowanie postępów było łatwiejsze kiedy wyszywałam z kartek. Wtedy miałam system prezentacji po każdym wykonanym rzędzie. Od września przeniosłam wzór na tableta i wreszcie zaczęłam korzystać z zakupionej latem aplikacji Crossty. Początkowo nabyłam tę aplikację jako gadżet. Chciałam w ogóle zorientować się co to jest, podchodziłamdo tego jak pies do jeż albo zgodnie z powiedzeniem "i chciałabym i boję się" 😋. Obecnie nie wyobrażam sobie już innego haftowania. Koniec z kartkami, mazakami, śledzeniem w którym miejscu się jest albo gdzie zaparkować. Jak dla mnie program świetny. Ma kilka mankamentów ale jak na mój poziom posługiwania się takimi programami wystarczy. Osoby, które z niego korzystają wiedzą o czym piszę a kto boi się spróbować niech nie zwleka.

Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem , za odwiedziny u mnie pomimo dość małej mojej aktywności. Powtórzę to co ostatnio, przy trzymaniu się jednej pracy niestety nie ma czym chwalić się częściej. Chociaż na szydełku nowy projekt , również spory w realizacji ale o tym kiedy będę mogła zaprezentować więcej niż obecnie.