Ten wpis miał powstać wczoraj ale najnormalniej nie wyrobiłam się w czasie, a wieczór był "zawodowy".
Dlaczego wczoraj? a dlatego, że ma dotyczyć mojego dziecka, dziecka już dorosłego, które wczoraj skończyło kolejne lata swego dorosłego życia.I jak zwykle ten dzień zawsze napawa mnie lekką nostalgią, tęsknotą do lat wcześniejszych kiedy mogłam to moje Szczęście prowadzić za rękę.Jednak czas płynie nie ubłagalnie .I może dobrze.Pora puścić tę rękę i patrzeć jak czasami kolanka są obdarte.
Post ma dotyczyć dokonań rękodzielniczych mojej Córy.Nie dostałam co prawda zezwolenia na prezentacje Jej prac ale się wyłamie, będzie "wojna domowa" wieczorem-;)
Kiedy moje dziecko chodziło do szkoły podstawowej, pani wychowawczyni na którejś tam zajęcia kazała przynieść dzieciom takie małe gotowe obrazki do wyszywania.Oczywiście z nitkami.Dziecko musiało mieć więc matka udała się z dzieckiem do pasmanterii i oniemiała,Nie miałam w tamtych latach pojęcia, że istnieje tak duży wybór gotowych projektów do wykonania.Dziecko dostało małego "gotowca" a matka "zachorowała" na haftowane obrazki.Zaczęło się maniackie kupowanie gazetek ze wzorami bo to jednak i taniej i więcej za jednym razem wzorów do wyboru.
Od tamtej pory moje Szczęście "załapało" bakcyla robótkowego. Powstało kilka jej prac, które dumnie wiszą na ścianie u Niej w pokoju. Pozwole sobie zaprezentować kilka, nie wszystkie.I tak za te dostane po uszach.Nie pamiętam kolejności ich powstawania:
Jak zwykle zdjęcia w moim wykonaniu są fatalne, tylko robiłam je w dość ciemnym pokoju, nie chciało mi się zdejmować obrazków ze ścian.
I obecna rzecz do skończenia.Jednak chyba troszkę to potrwa gdyż moje dziecko ma nową "miłość" robótkową.Są to druty.Od wiosny dzielnie dzierga sobie pierwszy w życiu sweterek.I muszę powiedzieć, że zaczynam Ją podziwiać.Czyta blogi, podpatruje nowe techniki , wprowadza je w czyn.Zaczynam się uczyć od swojego dziecka.Ale tego tematu już nie rozwijam, pozostawiam to Młodej(coś dziś wspominała o zakładaniu swojego bloga robótkowego).
Dlaczego w ogóle tu na blogu wspominam i rękodzielnictwie mojego dziecka? Dlatego, że podpatrując młode pokolenie w moim otoczeniu moje dziecko jest jedyne wśród rówieśników, które cokolwiek tworzy ręcznie.I otwarcie muszę się przyznać, że jestem z Niej dumna.Tak dumna, dlatego, że coś w życiu będzie umiała sama zrobić, potrafi szukać jeśli nie wie jak do tego podejś, nie zniechęca się.
Chyba prawdą jest powiedzenie"czym skorupka za młodu...."
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu! Zdolniachę masz córeczkę :) Piękne prace.
OdpowiedzUsuńJak bym chciała mieć takie zdolne dziecko!! Nie chcę zapeszać ale moja niespełna jeszcze 11 -latka też zaczęła krzyżyki stawiać.Próbowała już znacznie prędzej,miała dwa podejśćia,a teraz czyli za trzecim razem powstały malutkie hafciki:właśnie wczoraj skończyła haftować małpkę z swoją pierwszą literką imienia.Mam nadzieję,że na tym się jej przygoda z wyszywaniem nie skończy,że będzie dalej brnęła i utopi się w tym na maxa jak ja.
OdpowiedzUsuńObrazy Twojej córki są cudowne!!!Możesz napawać się dumą.A z powiedzeniem doskonale się zgadzam.Wyjątkowa mama musi mieć wyjątkową córkę!!
Ale się rozpisałam-pozdrawiam Ciebie serdecznie:)
Wielkie brawa dla córki :) Niedaleko pada jabłko od jabłoni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za wszystkie komentarze.Moje dziecko oczywiście przeczytało i "urosło".
OdpowiedzUsuńJa zaczynałam tak jak Twoja córka...To zupełnie jakbyś mnie opisywała,tyle że wtedy nie były to czasy podpatrywania blogów...
OdpowiedzUsuńDostawałam książki od cioci i mamy.Najpierw z wzorami richelieu,potem ściegi na druty.Przechowuję te książki jak swoje skarby wielkie.
Moja pierwsza praca na drutach to tez sweterek ;)
Gorące pozdrowienia dla Ciebie i Twojej dzielnej córci :)))
dziękuję za odwiedziny i miłe słowa :) dobrze, że córka ma takie zainteresowania! osobiście powiem, że u mnie w rodzinie rękodziełem nie zajmuje się nikt (prawie nikt, brat czasem lubi coś namalować). Ale o zgrozo nawet moja babcia, która ma mnóstwo czasu nie potrafi szydełkować ani robić na drutach (!). Spotykam się z tym, że często rodzina dziwi się, że coś majstruję i "że mi się chce", ale cóż poradzić, jeśli sprawia mi to przyjemność? ;) myślę, że podobnie jest z Twoją córką :) a mama pewnie dumna jak paw, że latorośl tak się spełnia :))
OdpowiedzUsuńdziękuję za odwiedziny na moim blogu i przemiły komentarz:)zostanę tu u Ciebie na dłużej,jak pozwolisz:)
OdpowiedzUsuńprace córki są prześliczne!:)
pozdrawiam
Dziękuję Wam wszystkim za tak miłe komentarze.Z chęcią wkleiłabym więcej prac mojego dziecka ale zostawiam coś również dla Niej,jeśli dojrzeje do stworzenia swojego bloga
OdpowiedzUsuńpiękne są te haftowane obrazy te pierwsze kwiaty na moje oko to chyba chabry od dawna mnie kuszą... pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńpiękne,zdolna dziewczyna..pozdrawiam
OdpowiedzUsuń