Czy ja już kiedyś wspomniałam, że mam wybitne zdolności do utrudniania sobie życia?
Mam i to ogromne.
Koleżanka wybrała sobie wzór na obrus, spojrzałam, w duchu pomyślałam "prosty", szybko pójdzie . I co? KLOPS.
Wzór owszem prosty, nawet zrobiłam lekką modyfikację powtarzając element. Do 70 okrążenia idzie pięknie.I nagle patrzę na schemat a tam trzeba ciąc nitke i kończyć ananaski osobno.Kto robił z kordu ariadny wie o co mi chodzi.Nitka śliska, na supełkach puszcza i trzeba się ratować" kropelką"(podpatrzone na innym blogu).
Siedzę i zastanawiam się nad kolejna modyfikacją aby całość nie straciła na uroku bo nie zamierzam ciąć, kleić i chować tych rozwarstwiających się nitek.
Prezentacja z twórczości jutro bo dziś już późno i ciemno i fotki będą do kitu.
Nie robiłam z tych nici,ale też nie lubię takich niespodzianek...
OdpowiedzUsuńCzekam na podgląd sytuacji...
o... to współczuję:))) nie lubię robić z kordu:)))
OdpowiedzUsuńNie utrudniasz sobie zycia tylko nabierasz doświadczenia z każdą wykonana robótką-haha. A wiesz czym ja mocowałam takie sliskie nitki? bezbrawnym lakierem do paznokci. Czekam na efekt końcowy- pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrilli dziś nie będzie pokazówki, aparat się zbiesił:)
OdpowiedzUsuńBieto również nie lubię z kordu robić ale jak na ironię od kilku miesięcy nie mogę się od niego uwolnić
Jolad lakieru bezbarwnego niestety brak a ten sposób na kropelkę wcale nie jest zły
Można zakończy "taśmą" z ananasków, dorabianych do obwodu całości. Z jednej strony łączy się szydełkowaną taśmę, a z drugiej da się nawet jakiś ozdobne ząbki wyprodukowac, czy inne ozdobne "cósie". Łączenie i cięte nitki będą tylko na zamknięcie obwodu.
OdpowiedzUsuń