Tak.Na zachodzie bez zmian bo u mnie nic się nie zmienia.W pruciu dokonanych dzieł zaczynam osiągać szczyty doskonałości:):)
Zaprezentowane takie coś o kolorze fuksji w poprzednim poście było namiętnie i pracowicie dziergane przez 3 tygodnie.Każda wolna chwilka, każda poranna kawka z drutami w reku.Wyrobione zostało 90 dkg nitki.I co? 3 tygodnie ciężkiej pracy(w rękach czuć już było te dkg) a tylko godzinka aby powrotnie uzyskać formę kłębków. Sprułam. Najnormalniej w świecie "zutylizowałam" swój trud.Nie podobało mi się.Wyszedł potężny chałat, worek na kartofle(fakt, ja sama "wielka" w kilogramach ale to nie znaczy, że mam nosić worki).Zdjęć brak bo prułam poza domem.
Nastepną formą dziergania był "entrelak".Wymyśliłam sobie, że zrobię 2 trójkąty tym wzorem, zszyje na ramionach i będzie okejos. Tylko jak się ma 1100g nitki w 4 kolorach i to nieciekawych to se można.....
planować.
Obecnie podjęłam OSTATNIĄ już próbę praktycznego wykorzystania tego chłamu nitkowego(ma się ten gust przy zakupie nitek, a co:).focić mi się nie chce.Jak zacznie wychodzić to zaprezentuję.
I jak ta Penelopa: robię-pruję, robię-pruję....Tylko mój Odys na miejscu:):):)
No to Ci napiszę że to chyba coś w powietrzu...Ja dłubię parasol.No i tak co wydziergam to popruję...teraz ostatnie podejście.A najgorsze chyba jest to, że nie wiem czy mi się podoba ten "produkt" powstający :(
OdpowiedzUsuńI masz rację.Mam to samo.Dziergam, pruję to moje ponczo po raz kolejny ale zaczęłam dziś stawiać sobie pytanie: czy ja na pewno je chcę:):):)
Usuń"Chodzi" za mną chusta, piękna Gail:):):)tylko jak się to ustrojstwo robi? Przeczytałam już wszystko na jej temat w necie i chyba pora zacząć zmagać się ze schematem(on dla mnie stanowi problem).
Mam podpowiedzieć? Już kilku osobom troszkę pomogłam zacząć...bo o sam zaczątek tu idzie,uwierz :)
UsuńUleńko ja się do Ciebie zgłoszę na maila w razie problemów, dobrze?Na razie to muszę rozpocząć a tego jeszcze nie zrobiłam, tylko marudzę bo się boje:D
UsuńTrzymam kciuki za trzecie podejście do 'nitek' !!! Tym razem może się uda :)
OdpowiedzUsuńZ tym pruciem to u mnie też jest nieźle i w dodatku jak coś zrobię, to przestaje mi się podobać...
Pozdrawiam :)
Żeby to było trzecie....:):):)
UsuńAle dziekuję:)
Pruj i dziergaj od nowa aż osiągniesz zadowalający efekt! Ech... nie myli się kto nic nie robi! ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJejku, nie! Pracować nad czymś 3 tygodnie i "zutylizować" bezlitośnie? Czuję jak powieki powleka mi gęsia skórka - ze zgrozy:)
OdpowiedzUsuńNie wspomnę o tym, że ów "chałat" tak ładnie prezentował się na zdjęciu z wcześniejszego posta... uwierzyć nie mogę, że się nie udał.
A obrusy szydełkowe piękne bardzo, bardzo (całe szczęście, że stół nie może kaprysić i podszepnąć, byś zamieniła je w kłębek na powrót) :)
Serdecznie pozdrawiam!
Prządko wszystko by pięknie i ładnie z "chałatem" wyglądało gdyby nitka była w jednym kolorze.Niestety mam ich 4.I po przerobieniu 900g w tych kolorach uzyskałam niestety coś co się kompletnie nie nadawało "do ludzi".
UsuńZestawienie kolorów kilka postów wcześniej.
Tak się ucieszyłam, że aż skomentuję :) To wspaniałe, że chałata już nie ma (mam nadzieje, że nie ma i więcej nie będzie);) Chłam proszę przerobić na pledzik, żeby dziadostwo więcej nie kusiło i po problemie :)
OdpowiedzUsuńA na ponczka znajdziemy coś bardziej szlachetnego (nie będzie trudno) :D
No gdzie ja bywałam ,że mnie tutaj nie było to nie wiem, ale prawie że łza w oku mi się zakręciła gdy czytałam o utylizowaniu pracy rąk Twych.Nienawidzę takie efektu finalnego i raczej unikam chociaż i ja ostatnio tak zakończyłam robótkę więc łączę się w bólu :( i obiecuję zaglądać :)
OdpowiedzUsuńBól w towarzystwie jest mniej bolesny:):):)
Usuńzapraszam i obiecuję rewizyty:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się to z Penelopą i Odysem (że na miejscu), ale prucie to wybitnie mi się nie podoba...
OdpowiedzUsuńCzy wiesz, że rękawy do kamizeli na drutach robię już "tylko" 5 lat? I mam zrobione 2/3 jednego. Tak jakoś mi nie idzie to drutowanie.